Anita Włodarczyk od dawna uchodzi za wybitną i wyjątkowo skromną sportsmenkę, która przez swoich fanów została obwołana "królową rzutu młotem". Jednak jak pokazały ostatnie dni, a zwłaszcza zgrupowanie polskich lekkoatletów w USA, Anita ma problem w codziennych kontaktach z kolegami z reprezentacji. Lekkoatletka jest jedną z bohaterek afery, która wybuchła wokół polskiej kadry w ostatnich dniach. Po tym, jak okazało się, że Polacy zostali wyrzuceni z ośrodka treningowego za spożywanie alkoholu, młociarka wyraźnie odcięła się od skandalu w specjalnym oświadczeniu. To wywołało prawdziwą burzę komentarzy u jej kolegów z kadry. Konflikt Włodarczyk i trenera Kaliszewskiego z resztą polskich lekkoatletów stał się jeszcze bardziej widoczny.
Do skandali doszło w kalifornijskim ośrodku sportowym Chula Vista Elite Athlete Training Center. Polscy sportowcy mogli tam trenować na świeżym powietrzu i przy użyciu najlepszego sprzętu. Doszło jednak do incydentu, gdy siedmioro lekkoatletów i ich trenerów zostało karnie przeniesionych do pobliskiego hotelu za łamanie zakazu spożywania alkoholu na terenie ośrodka. Szybko okazało się, że nie tylko polscy lekkoatleci mieli problem z piciem procentowych trunków - według młociarki Joanny Fiodorow, Włodarczyk doniosła też na reprezentację Kataru, której równoczesnym trenerem jest Krzysztof Kaliszewski. W wyniku afery, najlepsza polska młociarka nie poleci na obóz treningowy w Katarze, na którym bardzo jej zależało.
Przypomnijmy: Anita Włodarczyk nie poleci do Kataru! Doniosła na swoich konkurentów, że... PILI ALKOHOL!
Ponadto na jaw wyszło, że Anita Włodarczyk unika kontaktów z kolegami z reprezentacji i trenuje w odosobnieniu z Krzysztofem Kaliszewskim, który wciąż nie ma podpisanego kontraktu z polskim związkiem. PZLA zaś oskarża szkoleniowca o wspieranie rywali biało-czerwonych z Bliskiego Wschodu i już zadecydował, że nie pozwoli Włodarczyk na uczestnictwo w obozie treningowym w Katarze. Konflikt staje się coraz gorętszy, a jeszcze bardziej podsycił go Robert Skolimowski, ojciec utytułowanej poprzedniczki Anity, tragiczne zmarłej w 2009 roku Kamili. Jego zdaniem, młociarka wywyższa się i nie patrzy na potrzeby innych kolegów z kadry.
Wszystko zaczęło się dwa lata temu w Cetniewie. Pewnego razu Wojciech Nowicki i trenerka Malwina Wojtulewicz-Sobierajska kończyli zajęcia, zostały im dwa rzuty, gdy do koła przyszli Anita Włodarczyk i Krzysztof Kaliszewski - relacjonuje w rozmowie z serwisem Sport.pl. Trener kazał im wypieprzać, wstawił do koła krzesło, nie dał już nic zrobić. Kaliszewski i Nowicki stanęli naprzeciwko siebie i się wyzywali. Wiem to od dyrekcji ośrodka. Od tego momentu Anita zaczęła sobie uzurpować prawo do wyłącznego korzystania z rzutni, dyrektor COS-u w Cetniewie dostał taką prośbę.
Robert Skolimowski, który co roku organizuje memoriał zmarłej w 2009 roku córki, wielokrotnie współpracował z Włodarczyk przy okazji kolejnych edycji imprezy. Jak sam wspomina, po wydarzeniach z Cetniewa ich kontakt był jednak mocno ograniczony, aż wreszcie przestali ze sobą rozmawiać.
Zawodnicy z grupy uważają, że Anita nagadała na nich dyrekcji ośrodka. Sama nie pije, nie rozrabia i to bardzo dobrze, ale dlaczego twierdzi, że inni to robią, dlaczego wyolbrzymia? - tłumaczy Skolimowski. Smutne, że wielki mistrz robi we własne gniazdo. Anita jest bardzo dobrze postrzegana, uchodzi za wzór. Może trochę na wyrost.