Coraz więcej hierarchów Kościoła Katolickiego zyskuje rozgłos dzięki kontrowersyjnym wypowiedziom, jak ksiądz Dariusz Oko oskarżający dzieci o wciąganie księży w sytuacje pedofilskie i szukający przyczyny tego w rodzinach rozbitych przez feministki, a potem przez "ideologię dżender". Żadna taka wypowiedź nie przebije arcybiskupa Juliusza Paetza, który został oskarżony przez młodych kleryków i księży o molestowanie seksualne. Duchowny organizował uczty dla swoich ulubieńców, których potem zapraszał pod prysznic.
Choć o historii Paetza huczało nie tylko w mediach, ale i w Watykanie jeszcze za czasów pontyfikatu Jana Pawła II, sam arcybiskup nie wie, o co tyle hałasu. Nie rozumie też, dlaczego polski papież zakazał mu publicznego odprawiania mszy, a papież Franciszek zalecił "życie w odosobnieniu". On w swojej parafii czuje się "u siebie" i nie zamierza rezygnować z występowania przed wiernymi w złoconym ornacie i celebrowania mszy.
Okazuje się, że również archidiecezja w Poznaniu i polski Episkopat też nie widzą problemu w tym, że duchowny udziela sakramentów pomimo zakazów płynących ze Stolicy Apostolskiej. W Wielki Czwartek stanął za ołtarzem w katedrze poznańskiej ramię w ramię z arcybiskupem Stanisławem Gądeckim, który także nie uważa, że koncelebrowanie mszy z oskarżonym o molestowanie seksualne jest czymś zdrożnym.
Stacja TVN próbowała uzyskać komentarz na temat tej sytuacji od Paetza, ale nie miał ochoty rozmawiać z mediami. Nie komentuje jej także archidiecezja poznańska ani Episkopat.
Po skandalu związanym z planami by skompromitowany arcybiskup odprawia mszę z okazji rocznicy Chrztu Polski, interweniował papież Franciszek. Czy tym razem głowa Kościoła zareaguje na pogwałcenie swoich nakazów?