Dopiero zwycięstwo Emmanuela Macrona w wyborach prezydenckich we Francji sprawiło, że media zaczęły wyjątkowo interesować się jego życiem prywatnym. Odkąd został prezydentem-elektem, więcej emocji niż przyszłość demokracji w Unii Europejskiej wzbudza wygląd jego o 25 lat starszej żony, która była jego... nauczycielką.
Brigitte Trogneux przygotowała się do pełnienia roli Pierwszej Damy i przed kampanią odmłodziła swój wygląd. Macron krytykuje komentarze na jej temat zauważając, że gdyby sytuacja była odwrotna i to on był od niej starszy, nikt by nie robił uwag w tej kwestii.
Za żoną Macrona wstawiła się też inna posiadaczka równie charakterystycznych policzków, Hania Lis.
Wykształcona, inteligentna, szalenie atrakcyjna. Wykłada literaturę francuską i łacinę. Pochodzi z fantastycznie dobrej, a także zamożnej rodziny - napisała na Instagramie. Jej mąż mówi, że bez niej nie byłby tym kim jest (a więc prezydentem elektem Francji). STOP. To wszystko nieistotne. Nieważne. Skreśl. Ma 64 lata.
Na wieku Brigitte Macron skupiają się dziś tak kreteńskie, jak i bardzo poważne media. Bo przecież kobieta w "tym wieku" powinna być już dozgonnie przyspawaną do kuchni, pralki, wnuków, a najlepiej do chodzika. Nikogo nie bulwersuje wiek żony Trumpa. Ale żona Macrona to skandal, szok i pedofilia. Atakują ją niby-kobiety (idiotki), bronią niby-mężczyźni (mizogini). Czas najwyższy wreszcie skończyć z wszechobecną pogardą wobec kobiet, n'est-ce pas? Uściski dla wszystkich Kobiet.