Kolejne wiadomości związane ze śmiercią Magdaleny Żuk wydają się być coraz bardziej niepokojące. Podczas gdy w pierwotnej wersji "wykluczono udział osób trzecich", dość szybko okazało się, że i tej tezy nie można w stu procentach przekreślić. Kolejne teorie spiskowe snute przez węszących sensację internautów zaczęły drażnić rodzinę zmarłej:
Najnowsze doniesienia, którymi podzielił się w mediach dziennikarz Polsat News mogą być prawdziwym przełomem w sprawie.
W wyniku śledztwa biura detektywistycznego Lampart Group do Prokuratury Krajowej w Warszawie trafił raport, w którym detektywi wskazują osoby powiązane z... międzynarodową grupą przestępczą. Według tych informacji w proceder mogą być zamieszane aż 32 spółki.
W rozmowie z reporterem Polsat News szef biura powiedział, że w Egipcie doszło do zabójstwa Polki, a chodzić miało o biznes związany z dostarczaniem młodych kobiet do towarzystwa.
Według naszych ustaleń wszystko zaczęło się tutaj w Polsce. Jesteśmy skłonni potwierdzić tezę, że Magda wiedziała, w jakim celu jedzie. Została wystawiona jako osoba do towarzystwa, natomiast może nie do końca powiedziano jej prawdę o tym, co ją tam czeka - powiedział prezes Lampart Group w rozmowie z Bartoszem Kwiatkiem.
To spowodowało, że ona się chciała wycofać, spanikowała. Wykluczamy chorobę psychiczną czy nagłą depresję w tak głębokim stanie, żeby doprowadziła do samobójstwa. Zbyt wiele okoliczności wskazuje na to, że ona znalazła się w takim miejscu, gdzie to, co się wydarzyło przerosło ją. Potem to już tylko rzeczy niekontrolowane, przynajmniej przez nią. Ona tam była cały czas pod silną presją. Doszło, naszym zdaniem, do zabójstwa – dodał mężczyzna.
Przypomnijmy, że bardzo niepokojący w całej sprawie jest też wątek chłopaka Magdy, z którym początkowo miała lecieć do Egiptu. Prokuratura wyklucza jednak, żeby Markus W. miał coś wspólnego ze śmiercią dziewczyny: