W połowie maja świat obiegła smutna wiadomość o nagłej śmierci Chrisa Cornella. Wokalista Audioslave i Soundgarden został znaleziony martwy w pokoju hotelowym w Detroit. Tego wieczoru jego zespół dał koncert, który Chris zakończył wymownym utworem o śmierci i pożegnaniu. Według wstępnych ustaleń policji i lekarza sądowego, śmierć rockmana nastąpiła "w wyniku powieszenia". Rodzina natychmiast zaprzeczyła doniesieniom medialnym, że Cornell cierpiał na depresję i miał "problemy psychiczne". Według nich, muzyk w ostatnim czasie zażywał silne leki przeciwbólowe, które zawierały substancje psychotropowe. Wdowa po muzyku, Vicky Cornell jest przekonana, że jeśli mąż zdecydował odebrać sobie życie, to nie był świadomy tego co robi, a na jego działania "miały wpływ leki lub inne substancje".
Według raportu toksykologicznego sporządzonego przez biegłych wyjaśniających śmierć Cornella, który osierocił trójkę dorastających dzieci, muzyk przed odebraniem sobie życia zażywał silne leki przeciwbólowe. Prócz lekarstwa na receptę o nazwie Ativan, w raporcie opublikowanym przez TMZ wymienione są następujące substancje: nalokson, butalbital (lek psychotropowy), lorazepam, pseudoefedryna oraz barbiturany (składowe leków nasennych, znieczulających i przeciwpadaczkowych). Jak podkreślają toksykolodzy, wszystkie wymienione substancje pochodzą z leków na receptę.
Wdowa po Chrisie Cornellu w niedawno wydanym oświadczeniu sugerowała, że do śmierci wokalisty mogło się przyczynić przedawkowanie leku przeciwbólowego. Według niej, muzyk "zażył jedną lub dwie tabletki za dużo", co wywnioskowała z rozmowy telefonicznej, którą przeprowadziła z nim kilka godzin przed jego śmiercią. W sekcji zwłok wykazano też liczne nakłucia na ciele Cornella - z raportu wynika, że były to ślady po zażywaniu leku stosowanego podczas walki z przedawkowaniem.
Vicky Cornell postanowiła skomentować wyniki raportu toksykologicznego i w rozmowie z magazynem Rolling Stone przyznała, że mąż od kilku lat był trzeźwy, a przez "chwilę słabości" nie był sobą i podpisał na siebie wyrok.
Wszyscy, którzy znali dobrze Chrisa wiedzieli, że w ostatnich godzinach swojego życia nie był sobą i to było słuszne spostrzeżenie - tłumaczy. Dowiedzieliśmy się z raportu o kilku substancjach w jego organizmie. Po tak wielu latach trzeźwości ta chwila okazała się dla niego wyrokiem i wpłynęła na stan jego umysłu. Stał się słaby, wszystko potoczyło się tragicznie. A moje dzieci i ja mamy złamane serca, jesteśmy załamani. Już nic nie będzie takie samo.
Przypomnijmy, że pogrzeb muzyka odbył się tydzień temu w Los Angeles: Brad Pitt, Metallica, Courtney Love i wiele gwiazd na pogrzebie Chrisa Cornella (ZDJĘCIA)