W dobie mody na bycie fit, karierę robią wszelkiej maści fit-blogerki i "influencerki". Choć część z nich faktycznie posiada jakąś wiedzę z zakresu zdrowego odżywania i ćwiczeń, większość z nich skupia się jednak na wrzucaniu zdjęć umięśnionej sylwetki na Instagrama.
Chyba największą popularnością może pochwalić się niejaka Marita Surma, występująca w sieci jako Deynn czy też D E Y N N. Na jej kanałach próżno szukać merytorycznych wpisów dotyczących kształtowania sylwetki. Zazwyczaj kończy się na zdjęciu z ciężarkiem w ręku.
Niestety, Marita nie ogranicza się tylko do wrzucania zdjęć naprężonych mięśni czy też motywacyjnych wpisów będących tak naprawdę reklamą odżywek. Przypomnijmy, Deynn "zasłynęła" upokarzaniem się przed swoim chłopakiem, którego błagała o wybaczenie na Snapchacie.
Potem było już tylko gorzej. Do największych sukcesów należą: powiększenie ust i piersi i wakacyjna relacja z zabicia jaszczurki. Ostatnim osiągnięciem Surmy jest "poopenerowa" wizyta w szpitalu.
Fit-celebrytka nie najlepiej znosi krytykę. Zwrócenie jej uwagi kończy się zazwyczaj usunięciem komentarza i zablokowaniem na Facebooku. A jeśli ktoś ma mniej szczęścia, Marita i jej umięśniony chłopak w wulgarny sposób wyjaśnią, że nie życzą sobie jakichkolwiek negatywnych komentarzy na swój temat.
Ostatnio po sieci krążył screen przedstawiający wyjątkowo płaskie pośladki Marity. Zdjęcie, które opublikował fanpage Vogule Poland nie było wyretuszowane i daleko mu było do tego, co fit-celebrytka prezentuje na co dzień na swoim Instagramie. To przecież dziwne, bo skoro Deynn tak chwali się regularnymi treningami, efekty musiałyby być widoczne.
Marita zareagowała wyjątkowo nerwowo na ujawnione zdjęcia. Na swoim Facebooku w typowym dla siebie stylu nizin społecznych odniosła się do krążącej po sieci fotki. Jedno zaskakuje: długość wpisu, który ma około 10 tysięcy znaków (!). Nawet my jesteśmy zaskoczeni, że Marita potrafi tak wyczerpująco formułować swoje myśli.
Choć nie było to łatwe, wybraliśmy dla Was najważniejsze fragmenty tego bełkotliwego elaboratu. Pozwoliliśmy sobie je również ocenzurować, wierząc, że czytelników Pudelka nie interesują wylewające się zewsząd wulgaryzmy.
Po przydługim wstępie Marita w końcu odniosła się do zdjęcia, pisząc, że krytyka jej płaskich pośladków powodowaną jest, oczywiście, zazdrością. Krytykujący mają zazdrościć jej "hajsu i szczęścia".
Posłuchajcie, na zdjęciach widzicie moje zestawienie sylwetki i najsłynniejszej du*y lub jej braku w sieci. Beka, beka, be-ka, ha-ha, pośmiane. Od kilku miesięcy kiedy moje życie zaczęło nabierać rozpędu, mój związek i miłość zaczęły rozkwitać, hajs na koncie zaczął się zgadzać, a przy tym zostałam jedną z nielicznych kobiet, których szczęście, miłość i pieniądze nie zmieniły w stosunku do obserwatorów, jestem na ustach wszystkich możliwych osób - napisała skromnie.
Następnie w wulgarny sposób wyjaśniła, że w tym całym wywodzie tak naprawdę nie chodzi o nią, a o... kobiety, które jej kibicują.
Hejtuje się mnie od zawsze. Je*ać hejt, je*ać tych, co mnie hejtują i je*ać tych, co w to wierzą. To idioci. Nie pisałabym tego wpisu nadal, przez kolejnych kilka, kilkanaście miesięcy życia i zaczepek, gdyby nie fakt, że w grę zaczęły wchodzić rzeczy najważniejsze: charakter i pewność siebie kobiet w Polsce. Kobiet, które kibicują mi od zawsze, a nagle nie wiedzą w jakim punkcie się znajdują i w co wierzyć - napisała pompatycznie.
W końcu przyznała, że płaskie pośladki na zdjęciu są prawdziwe i tak wygląda na co dzień. Swojego płaskiego tyłka się nie wstydzi, wręcz przeciwnie. Fotka ma być dowodem na jej szczerość i autentyczność. Szkoda tylko, że prawdziwe oblicze swojej pupy zdecydowała się pokazać dopiero po tym, jak Internet obiegł "słynny" screen.
Odpowiadam: na zdjęciu macie całą mnie. Całą. Taką jaką widzicie na memach, na starym blogu i... codziennie na moim snapchacie. Tak, wszystkie memy, "beczki" i podśmie**ujki wychodzą zawsze z mojego lub mojego ukochanego Snapchata. Czy Wy (idioci, do których piszę) naprawdę myślicie, że w sieć wyjdzie cokolwiek na co nie pozwolimy? czego nie chcemy? czego nie planujemy? CH*JA. Wszystko jest przez nas kontrolowane, ale nie pod takim względem jak u wszystkich innych. My nie pilnujemy przekleństw, wciągniętego brzucha, słabszego ułożenia bicepsów pod luźniejszą koszulką czy du*y z gorszej perspektywy. Dajemy ludziom siebie. Dajemy ludziom, ku*wa prawdę. Jako jedyni, powtarzam, dajemy jako JEDYNI autentyczność. Wulgarną, kontrowersyjną i nie zawsze idealną - taką jak Wasze życie - wyznała.
Następnie Marita wyjaśnia na czym polega magia Instagrama, lecz niestety nie wyjaśniła już na czym polega magia Photoshopa i wygięte panele podłogowe na niektórych zdjęciach.
Dziewczyny, na zdjęciu widzicie 4 moje pozy. Pozy prawdziwej, normalnej chociaż czasami mało subtelnej kobiety (przyznaję) kobiety. To jest to, co widzicie codziennie w moich social mediach i to co widzicie...... w lustrach. TO - JEST - NORMALNOŚĆ! TO - JEST - CODZIENNOŚĆ. To jestem ja, kiedy nie skupiam się na tym co dookoła, a sylwetka czasami wygnie się w nienaturalny sposób.
Następnie w osobliwy sposób podzieliła się magicznym sposobem, dzięki któremu pośladki wyglądają "fit".
Wystarczy wypchnąć du*sko kilka centymetrów od lustra i założyć stringi - Wow, Wow, Wow, faktycznie wspaniałe. Magia Instagrama polega na tym, że widzimy zwykłą zmianę perspektywy tak żeby aż mnie samej fajnie było spojrzeć w moją galerię w social mediach i powiedzieć, Wow! - wytłumaczyła.
Na koniec Marita pokazała wrażliwszą stronę swojej osobowości.
_**Dla mnie to świadomość mojego ciała, duszy i pie*dolonego, zaje*iście ciężko ukształtowanego charakteru, który zmiażdży każdą larwę próbującą zaistnieć poprzez nienawiść do mojego szczęścia, do przyszłego ojca moich dzieci czy do mojej je*anej.**_ Własnej. Wyjątkowej kobiecości. Jestem kobietą, która nie wypina się tak jak one, całe życie, pod publikę. Jestem kobietą, która wypina się tylko dwóch sytuacjach: kiedy tego chce i tylko w jego obecności - wyjawiła.
Marita, akurat w to wypinanie nie wątpimy. Pokazujesz je innym kobietom przecież codziennie, nawet na okładkach "motywujących" magazynów, którymi tak lubisz się chwalić.