Nawałnice, które tydzień temu przetoczyły się przed północną Polskę, ujawniły wiele niedociągnięć organizacyjnych jeśli chodzi o szybkie reagowanie na tego rodzaju tragedie. Wyszło na przykład na jaw, że minister resortu Antoni Macierewicz zabronił wojsku uczestniczenia w akcji ratunkowej oraz usuwaniu skutków nawałnicy. Strażacy zostali pozostawieni sami sobie.
Postępowanie rządu skrytykował wczoraj w Faktach po Faktach Robert Biedroń. Jego zdaniem samorządowcy powinni, szczególnie w tak trudnych sytuacjach, otrzymywać więcej wsparcia. Rząd tym razem nie stanął na wysokości zadania, a pomoc nadeszła zbyt późno, zaś jej organizacja też pozostawia wątpliwości.
To jest najbardziej rozczarowujące, szczególnie dla nas samorządowców, którzy - jeśli chodzi o bezpieczeństwo - powinni przede wszystkim liczyć na państwo, bo tak też się umówiliśmy - komentował prezydent Słupska.
Zdaniem Biedronia, na pomoc rządu mogą liczyć w pierwszej kolejności samorządy, sprzyjające obecnej władzy. Pozostałe, nawet w sytuacji kryzysowej, muszą poczekać.
My jako samorządowcy od dwóch lat obserwujemy, że kolejne obszary funkcjonowania samorządu są zawłaszczane przez rządzących. Sytuacja, nigdy do tej pory przez 27 lat polskiej samorządności, w takiej skali nieobserwowalna - tłumaczył Biedroń. Osobiście byłem szantażowany przez posłów PiS, którzy mówili, że jak będę uległy, to Słupsk będzie miał wsparcie. Jak nie będę uległy wobec rządzących, to tego wsparcia nie będzie. Tak nie da się prowadzić państwa. Jestem niezależnym samorządowcem podobnie jak moi koledzy i koleżanki w samorządach i my wiemy lepiej od polityków z Nowogrodzkiej czy Wiejskiej, jak zarządzać naszymi małymi ojczyznami.
_
_