Poseł Budka ma za sobą trudny tydzień. Seria wpadek, nietaktów i nieprzemyślanych wypowiedzi, które zaserwował w mediach jest tak felerna, że ciężko wyobrazić sobie gorszą sytuację. W najnowszym odcinku popularnego serialu internetowego Ucho Prezesa, gdzie aktorzy kabaretowi w satyryczny sposób pokazują polską politykę, "zdemaskowali" romans posła Budki z posłanką .Nowoczesnej, Kamilą Gasiuk-Pihowicz.
Tym razem Borys Budka skompromitował się wywiadem udzielonym Gazecie Wyborczej. Poseł Platformy Obywatelskiej przyznał, że związków partnerskich nie stawia na równi z małżeństwem i że "dla dobra dziecka" nie chce, aby pary homoseksualne mogły adoptować dzieci. Jest to dość kontrowersyjna wypowiedź jak na osobę pretendującą do tytułu lidera partii, która określa się jako wolnościowa i nowoczesna, w całkowitej opozycji do Prawa i Sprawiedliwości.
Najwyższy czas, by je zalegalizować. Ale też nie stawiam tu znaku równości z małżeństwem, dlatego że na przykład kwestia adopcji jest dziś nieakceptowana społecznie. To musi być ewolucja - mówił Budka dziennikarzowi Gazety Wyborczej, który nie do końca zrozumiał, dlaczego związek partnerski kojarzy się posłowi jedynie z adopcją:
Bo postulat, jak rozumiem, jest taki, że wszyscy mamy jednakowe prawa, ale jeżeli ktoś myśli, że może dziś wygrać w Polsce wybory parlamentarne na postulacie totalnej równości czy na postulatach światopoglądowych, to się myli. My, jako społeczeństwo, w sprawach światopoglądowych jesteśmy bardzo konserwatywni. I dlatego właśnie proponuję ewolucję.
Na pytanie, czy ma problem z adopcją dzieci przez związki homoseksualne, Budka odpowiedział twierdząco i zaznaczył, że jego zdaniem jest to przeciwne interesom dziecka.
Mam. Bo mogę sobie wyobrazić, że w naszym dość konserwatywnym społeczeństwie dziecku adoptowanemu przez parę homoseksualną mogłaby się stać krzywda - myślę nie o krzywdzie ze strony przybranych rodziców, ale o stygmatyzacji. - zaczął, by po chwili wyjaśnić swój tok rozumowania, niezbyt roztropny jak na osobę, której ambicje sięgają kierowania Państwem liczącym 48 milionów ludzi. Nie wyobrażam sobie sytuacji, iż mógłbym mieć dwóch ojców.
Nie chce być infantylny, ale jeżeli będzie Dzień Matki i dziecko ma przyjść do przedszkola z mamą, to jako jedyne przyjdzie z tatą?
Dziennikarz zaproponował rozwiązanie takiej sytuacji. Stwierdził, że przecież Dzień Matki w szkole można zorganizować tak, aby dzieci nie przychodziły z mamami w ogóle, a ten dzień celebrowały w domu, z zaznaczeniem, że to tylko jedno z morza możliwości rozwiązania tej sytuacji. Budce jednak pomysł się nie spodobał.
Dla mnie dobre prawo to takie, które jest akceptowane społecznie, a do tego dochodzi się na drodze ewolucji. Narzucenie czegoś z góry często powoduje odwrotny skutek. Dzień Matki bez matki? Nie kupuję tego.
W 2004 roku w podobnym tonie wypowiadał się Donald Tusk, który twierdził, że "małżeństwa homoseksualne z prawem do adopcji dzieci są obce kulturze polskiej" i że "takiej zgody by nie wydał".
**Borys Budka kontra Antoni Macierewicz
**