18 kwietnia warszawski Sąd Okręgowy wydał prawomocny wyrok skazujący Dariusza K. na sześć lat więzienia i zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych na 10 lat za zabicie kobiety na pasach. W uzasadnieniu sędzia zaznaczyła, że nie mogła wydać bardziej surowego wyroku, gdyż na przeszkodzie stanęły względy proceduralne. Chodziło o brak adnotacji w dokumentach, że oskarżony znajdował się pod wpływem narkotyków. Na poczet wyroku Dariuszowi K. zostanie zaliczony czas, który już spędził w areszcie. Czyli zostaną mu do odsiedzenia trzy lata i osiem miesięcy.
Przypomnijmy: Obrońca Dariusza K. cieszy się w tabloidzie: "Nasz klient nie prowadził pod wpływem środka odurzającego"
Póki co, celebryta dokłada starań, by w ogóle nie iść do więzienia. Spodobało życie poza aresztem, z którego został wypuszczony w listopadzie zeszłego roku za poręczeniem majątkowym. Od tamtej pory żyje na koszt mamy, Wiesławy Krupy, a jego własny majątek został zajęty na poczet niespłaconych długów, zaś mieszkanie, które Edyta dostała od dewolopera i chciała zachować dla syna, już dawno sprzedał.
Dariisz K. twierdzi, że to wszystko przez rozwód. Dlatego, jak tłumaczą jego prawnicy, w obecnym fatalnym stanie psychicznym nie mógł zgłosić się na odbycie kary 30 czerwca, jak nakazał sąd.
Złożyli nowy wniosek, w którym tłumaczą, że delikatna psychika kokainisty nie zniesie kolejnego więzienia.
Wnoszę o odroczenie wykonania kary pozbawienia wolności (...) do czasu ustania przeszkody w postaci choroby psychicznej uniemożliwiającej wykonanie kary - napisali obrońcy byłego muzyka.
W toku procesu Dariusz K. szedł w zaparte, że w kiepskim stanie psychicznym znajduje się od czasu rozwodu z Edytą Górniak. Wprawdzie od tamtej pory minęło już siedem lat, jednak ponoć do tej pory się nie podniósł.
To była sytuacja po pierwszym rozwodzie. Ta cała walka, to, co się działo w mediach, to, że zostałem sam z dzieckiem, to na mnie wtedy bardzo wpłynęło - wyjaśnił w toku procesu. Myślę, że miałem wtedy depresję. To był brak chęci do życia, napędu, zacząłem się zamykać na świat. Miałem myśli samobójcze.
Jak twierdzi sądowy psycholog, depresja Dariusza K. ciągle się pogłębia. Być może nie każdy, kto widział zdjęcia wypuszczonego za kaucją Dariusza K. jak opala sobie pośladki na Mazurach, wpadłby na to, że ma do czynienia z człowiekiem ciężko chorym, jednak psycholog twierdzi, że tak właśnie jest.
W wyniku izolacji u pacjenta rozwinęły się napady panicznego lęku ze stałym poczuciem zagrożenia oraz występowały zwiewne myśli samobójcze - napisała w opinii biegła psycholog.
Na najbliższym posiedzeniu sędzia podejmie decyzję, czy zamknąć Dariusza K. w więzieniu, czy wysłać go na leczenie.