W środę Gazeta Wyborcza podała informację na temat jednego z odcinków Ojca Mateusza. Gazeta oskarżyła TVP o podsycanie strachu i szczucie na uchodźców. TVP odrzuciła oskarżenia, a władze publicznej telewizji zdecydowały się też na przesunięcie emisji marcowego odcinka na najbliższy czwartek.
Przypomnijmy: TVP straszy uchodźcami: W "Ojcu Mateuszu" muzułmański terrorysta MA PODŁOŻYĆ BOMBĘ w Sandomierzu...
Chyba nikt nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Okazuje się, że scenariusz 240. odcinka spokojnie może posłużyć za wzorzec tego... jak pozytywnie opowiadać o uchodźcach. Scenarzyści potępili wszelkie zachowania rasistowskie i ksenofobiczne, a arabscy chrześcijanie zostali ukazani są w wyjątkowo korzystnym świetle.
Odcinek zaczął się naradą ojca Mateusza z biskupem. Duchowny postanowił zbudować... dom dla uchodźców. Przełożony Mateusza, jak i inni księża są pełni obaw, ale proboszcz gorliwie namawia ich do sprowadzenia grupki chrześcijan z Bliskiego Wschodu. Dalej wydarzenia są bardziej dramatyczne.
W Sandomierzu na placu zabaw wybucha bomba domowej roboty. Podejrzenia pada na miejscową mniejszość arabską, a na mieszkańców Sandomierza pada blady strach. Nakręca się spirala nienawiści. Na samochodzie jednego z miejscowych Arabów, Josefa ktoś wydrapuje słowo "precz", a sam mężczyzna zostaje pobity...
Ostatecznie dzięki pomocy rzutkiego duchownego udaję się rozwikłać zagadkę. Bomberem okazuje się inny Arab, zazdrosny o pozycję zawodową Josefa. Pobicia dopuściła się zaś jego polska szwagierka, która chciała odebrać mu dziecko. Odcinek zakończył się sceną w kościele, w którym proboszcz Sandomierza zachęca do miłości do bliźniego, nawet tego obcego.
Jedno robaczywe jabłko, nie daje świadectwa za całą jabłoń - powiedział na koniec ojciec Mateusz.
Biskup ostatecznie postanawia sprowadzić uchodźców do Sandomierza. Spodziewaliście się takiej puenty po Telewizji Polskiej?