Ewa Chodakowska zdobyła popularność wmawiając kobietom, że każda z nich może mieść "sześciopak" na brzuchu, jeśli tylko "weźmie się za siebie". Trenerka miała wiele szczęścia i - co tu ukrywać - refleks, bo otworzyła swój "biznes" w czasach, gdy nie miała właściwie żadnej konkurencji. No, może poza zapomnianą Mariolą Bojarską-Ferenc, która do dziś nie może jej darować sukcesu.
Sympatyczna Ewa o urodzie "dziewczyny z sąsiedztwa" błyskawicznie zyskała rzesze fanek, które wraz z nią w pocie czoła i w zaciszu własnych domów trenowały "Skalpel". Ogromna popularność szybko przełożyła się też na gigantyczne zarobki i dziś Ewa opływa w luksusy, którymi chętnie, acz nadal w przemyślany sposób, chwali się w mediach społecznościowych. Gdy pokazuje swoje luksusowe mieszkanie, to "tylko" dlatego, że prosiły ją o to spragnione widoku jej kanapy fanki, a gdy pozuje na tle najdroższego hotelu w Dubaju, to jedynie by zaprezentować jak profesjonalnie zrobić wykrok...
Zobacz: Ewa Chodakowska w Dubaju
Ewa brzydzi się hipokryzją i dlatego jej zdjęcia zawsze przedstawiają tylko surową prawdę... a przynajmniej ona sama bardzo chciałaby, abyście w to uwierzyli. Na dowód opublikowała wpis, w którym potępia hipokryzję wśród instagramerek i apeluje do zaakceptowania siebie.
Świat social mediów ocieka kłamstwem, naciąganymi w fotoszopie sylwetkami, wydłużonymi nogami, podrasowaną talią, miłością bez skazy, uśmiechem bez cienia smutku - pisze filozoficznie "trenerka wszystkich Polek". (...) Ludzie zakładając swoje konta społecznościowe szukają uwagi, poklasku, reakcji...
Oczywiście Chodakowska zamieszcza swoje zdjęcia jedynie w celach "edukacyjnych" - nigdy dla uwagi, poklasku czy reakcji.
Dalej 35-latka solidaryzuje się z "przeciętną Kowalską", mieszkającą w szarym, polskim blokowisku, choć sama zamieszcza posty z luksusowego apartamentu lub drogich hoteli w egzotycznych zakątkach świata.
Często to, co na obrazku odbiega w cholerę daleko od tego, co w rzeczywistości. Ten wyimaginowany świat zaburza obraz realny, zaczynamy się porównywać, a nasze miny rzedną, a przecież mieszkamy w Polsce, nie w Dubaju - zauważa bystrze. Na ulicach rządzi szarówka (...).
Ewa wyraźnie myśli też, że gdy rzuci we wpisie kilka soczystych wyrażeń, wyda się swoim fankom jeszcze "prawdziwsza".
Po co ściemniać, skoro można napisać "mam dziś do dupy dzień" (...) po co udawać, że ma się 180 cm wzrostu i talię osy, przy zaledwie 165 cm i oponce w okolicy brzuszka - pyta Chodakowska, uśmiechając się ze zdjęcia, na którym tuli słodkiego szczeniaczka. Uwierz mi! W większości obrazków które oglądasz, życie ludzi których śledzisz, nie mają nic wspólnego z rzeczywistością!
Z pewnością Ewa wie o tym całkiem sporo. Swoją drogą, pamiętacie jakiś jej wpis, w którym przyznała, że ma "dzień do dupy"?