Nie od dziś wiadomo, że największymi obsesjami ojca Tadeusza Rydzyka są dwie rzeczy: strach przed nieotrzymaniem kolejnych dotacji oraz obawa przed "lewactwem", które jego zdaniem coraz śmielej zalewa Polskę. Przez napływ wrogich sił wszyscy odwracają się od Kościoła, o czym trzeba głośno mówić, najlepiej na antenie własnej rozgłośni i w rozmowie z prominentnymi politykami: Ojciec Rydzyk dodzwonił się do Radia Maryja, żeby "porozmawiać" z Szydło: "ZŁE DUCHY uwzięły się na Polskę!"
W podobnym duchu ojciec Rydzyk wypowiedział się w środę prowadząc audycję w Radiu Maryja. Przedsiębiorczy redemptorysta przez ponad 10 minut straszył słuchaczy lewactwem i mediami atakującymi jego stację. Recepta jest prosta: najlepiej nie udzielać wywiadów i w ogóle się nie odzywać.
Lewicowo-liberalne media mogą przygotowywać kolejny atak na Radio Maryja - przestrzegł słuchaczy. Trzeba nie dać się wciągnąć w jakieś piękne słowa, żeby nas miłe słowa zachowania czy kamery nie zaczarowały. Nie udzielajmy wywiadów. Trzeba być bardzo ostrożnym. (...) Nie potrzeba nam udzielać wywiadów w innych mediach, my mamy swoje.
Oczywiście Polsce zagrażają nie tylko rodzime media, ale także te zagraniczne:
Niekiedy nasze spontaniczne słowo czy obraz to materiał, który można wykorzystać w różnych sytuacjach i rożnie nim manipulować, wyciąć z kontekstu - mówił duchowny. Znając media liberalne, nieżyczliwe Kościołowi, Polsce, trzeba mieć dystans. Nawet do tych spoza Polski. Wypowiedzi można zmanipulować. (...) Z ofiary można zrobić kata i odwrotnie. Na różne sposoby to się robi.
Rydzyk wspomniał także spotkanie z dziennikarzem znienawidzonego, lewackiego TVN-u, który argumentował swoje zachowanie faktem, że musi pracować. Ojciec Rydzyk pocieszył go, mówiąc, że jedyne, co musi zrobić, to umrzeć.
Jeżeli kochasz pana Boga, to kochaj i kościół i pomóż temu kościołowi jak najlepiej działać i służyć, a nie uderzać w to co katolickie, w to co polskie - stwierdził.