Kilka tygodni temu fotoreporterzy, którzy na co dzień robią zdjęcia gwiazdom na ściankach, postanowili zbuntować przeciwko coraz częstszej praktyce celebrytek, które metodą "kopiuj wklej" ściągają zdjęcia z serwisów i publikują w swoich mediach społecznościowych. Przy okazji zarabiają w ten sposób, oznaczając na nich sponsorów swoich kreacji i partnerów biznesowych.
Jedną z oskarżanych o kradzież zdjęć gwiazd była Joanna Jabłczyńska, która znalazła się na niechlubnej liście paparazzi. Aktorka (i prawniczka) udzieliła ostatnio wywiadu, w którym mętnie tłumaczy się z sytuacji:
Zostałam oskarżona o kradzież zdjęć, do których miałam prawo! To znaczy, TVN miał. Jeśli np. tak jak ostatnio, był press day "Na Wspólnej", to TVN udostępnia nam zdjęcia, które możemy wrzucać później na swoje social media. Poza tym część fotoreporterów po prostu wysyła mi zdjęcia w wiadomościach prywatnych, tak po przyjacielsku. Część z nich w ogóle nie widzi problemu. Jednak domyślam się, że teraz będą mówić jednym głosem i pewnie nie będą już tak chętni do dzielenia się ze mną swoimi zdjęciami - tłumaczy w rozmowie z WP Gwiazdy.
Cieszę się, że ta dyskusja w ogóle jest. Oczywiście trochę żałuję, że kosztem mojego nazwiska, no ale trudno... Decydując się na ten zawód, czyli będąc "osobą powszechnie znaną", muszę - kolokwialnie mówiąc - brać na klatę takie rzeczy i później się z tego tłumaczyć - dodaje.
Jabłczyńska oczywiście postanowiła przy okazji uderzyć w portale show biznesowe, które - jej zdaniem - bezpodstawnie publikują zdjęcia gwiazd z mediów społecznościowych.
Śmieszy mnie to, że całą chwałę i dumę, że udało się osiągnąć ten cel wytknięcia gwiazd palcem biorą na siebie portale, które bardzo często bazują na naszych zdjęciach z social mediów. Można wykorzystywać nasz wizerunek, jeśli jest on związany z naszym życiem zawodowym. Jednak, jeśli ktoś robił te zdjęcia, nawet jeśli to mój brat, sąsiad czy mama, to oni mają prawa autorskie do tych zdjęć. Mogłabym bronić się tym samym - argumentuje.
Joanna zapomina jednak, że publikując zdjęcia na otwartych profilach w mediach społecznościowych, przekazuje im do nich prawa. A gdy fotograf robi jej zdjęcia na ściance, to on może nimi dysponować.
Może przydałaby się jej mała powtórka z prawa autorskiego?