Kinga Rusin i Tomasz Lis po powrocie z Waszyngtonu, gdzie Tomasz pracował jako korespondent TVP, postanowili wybudować dom w podwarszawskim Konstancinie. Budowy osobiście pilnowała Kinga i wtedy właśnie, jak wyznała z perspektywy czasu, zrozumiała, że nie warto się poświęcać, bo mężczyźni i tak tego nie doceniają.
Oprócz nadzorowania budowy, miała na głowie opiekę nad dwiema córkami oraz prowadzenie swojej agencji PR, a Tomek i tak stroił fochy za każdym razem, gdy w lodówce zabrakło jego ulubionego jogurtu.
Całkiem dobrze działała moja agencja PR. Robiliśmy imprezy dla firm. Ja tej pracy nie doceniałam, mąż wpoił mi, że to mało ważne …- wspominała potem w wywiadzie dla Twojego Stylu. Ważny był dom. Żeby było czysto, żeby z obiadem zdążyć i zakupy po drodze, jogurt truskawkowy i kabanosy, bo się skończyły. Więc wprawdzie mam firmę na drugim końcu miasta, ale ja ten obiad wydam, posprzątam, a potem jeszcze raz pojadę dokończyć pracę. Cały czas czułam się niewystarczająco dobrą matką, żoną, kochanką...
Małżeństwo Lisów skończyło się płaczem na podłodze tego wypielęgnowanego, wychuchanego przez Kingę domu, gdy dowiedziała się, że mąż zostawia ją dla jej najlepszej przyjaciółki, Hanny Smoktunowicz.
PRZYPOMNIJMY: "PŁAKAŁAM NA PODŁODZE, nie miałam siły wstać"
Pozbycie się nieruchomości, z którą wiązało się tyle bolesnych wspomnień zajęło Kindze kilka lat. Prezenterka z córkami zamieszkała w ogromnym apartamencie na Mokotowie, w którym przez przeszkloną ścianę łazienki położonej na antresoli można było oglądać telewizję w salonie. Ostatecznie pozbyła się również tej nieruchomości. Obecne mieszkanie Rusin jest utrzymane w stylu glamour i czarno-białej kolorystyce.
W rozmowie z Faktem prezenterka zapewnia, że do żadnej podwarszawskiej willi już się w życiu nie przeprowadzi. Trudno jej się dziwić, to mogłoby przywołać tragiczne wspomnienia.
Nie myślimy z Markiem o posiadaniu willi - zapewnia Kinia. Mnie jest dobrze w mieszkaniu. Żyjemy w takich czasach, że wszystkie rzeczy materialne oczywiście cieszą, ale nie są dla mnie konieczne. Walczę od jakiegoś czasu o polską przyrodę i nic mnie bardziej nie interesuje niż to.