Edyta Zając wygrała los na loterii wsiadając przed laty do pociągu linii Kraków-Warszawa. Poznała tam bowiem Czarka Pazurę, który tak się nią zauroczył, że postanowił się z nią ożenić. Od tamtej pory Edyta wiedzie wygodne życie u boku popularnego aktora, któremu rodzi kolejne dzieci. Aktualnie 30-latka jest w trzeciej ciąży, którą chętnie chwali się na Instagramie, choć jednocześnie zapewnia, że zależy jej na "chronieniu prywatności". Widać jednak, że rozpoznawalność przynosi jej niemałą satysfakcję. Ostatnio na przykład "narzekała" na paparazzo, który rzekomo chodził za nią w hipermarkecie meblowym.
Teraz z kolei Edyta żali się, że... wszyscy chcą dotykać jej ciążowego brzucha. Pazura, wzorem innych żon sławnych mężczyzn, założyła bloga lifestylowego, na którym opublikowała wpis, który nazywa górnolotnie "felietonem".
Zapraszam do przeczytania mojego, dzisiejszego felietonu "Dobry zwyczaj? - Nie dotykaj!" (...) Z moim osobistym, kobiecym sacrum, miałam do czynienia dwa razy w życiu, podczas moich ciąż. Jednak za trzecim razem porzuciłam to, co święte i zabroniłam innym dotykać mojego ciążowego brzucha. "Obmacywaczom" mówię stanowczo: NIE - zaczęła Edyta.
Dalej żona Pazury porównuje dotykanie brzuszka do... łapania za męskie przyrodzenie, które nazywa subtelnie "siurasem".
Gorące wakacje. Jesteśmy w jednym z włoskich, historycznych miast, pełnych starożytnych rzeźb nagich, muskularnych męskich i żeńskich postaci. (...) Po chwili widzę, jak jedna osoba za drugą (przeważnie płci żeńskiej) podchodzi do rzeźby i maca kamienistego "siurasa", wydobywając przy tym z siebie dziwne dźwięki zadowolenia. "No cóż" - pomyślałam "Taki mamy klimat...".
Następnie Edyta chwali się, że zawsze trzymała dystans wobec obcych osób. To ciekawe, zwłaszcza w kontekście tego, jak łatwo przyszło jej nawiązanie znajomości z Czarkiem w pociągu, choć do dziś twierdzi, że nawet go wtedy nie rozpoznała.
Od zawsze utrzymywałam duży dystans do osób trzecich, przeważnie ten cielesny, który być może stał się dla mnie już obsesyjny. O ile jako niedoświadczona 21 latka, chciałam zachować powagę sytuacji i godziłam się na ostentacyjne dotykanie mojego ciążowego brzucha. Tak, kończąc lat 30- obiecałam sobie, że już nigdy nie zgodzę się na coś, co jest sprzeczne z moimi nawykami - ogłasza.
Pazura chce też obalić mit, jakoby dotykanie brzucha ciężarnej miało przynosić szczęście.
Kochana kobieto, kochany mężczyzno! Jeżeli zobaczysz brzemienną, nie biegnij do jej brzucha z wyciągniętą ręką, jakbyś miał sięgnąć po kluczyk do nowego Ferrari. To nie jest święty Graal. Mimo jej błogosławionego stanu, wierz mi... Za sprawą twojego dotyku ciężarna nie zniesie złotych jajek, nie wygrasz w totka, nie odwróci się zła karta, nie pojawi się nad Twoją głową aureola, samo się w domu nie posprząta i generalnie niczego lepszego się nie spodziewaj. Kobieta ciężarna to nie fontanna, do której można wrzucić złote klepaki w zamian za obietnicę dostatniego życia. Jedyne czego możesz się spodziewać to szczęścia, że w zamian za "obmacywanko" jej brzucha nie dostałeś/aś w łeb - pisze celebrytka.
Na koniec pochwaliła się swoją reakcją na próbę dotknięcia jej brzucha przez koleżankę.
Kiedy jedna z osób próbowała zaznać legendarnego błogosławieństwa za sprawą dotknięcia mojego, już dosyć sporego brzucha, powiedziałam wprost, żeby tego nie robiła. Oczywiście wtem pojawiło się magiczne: "a dlaczego?" A no dlatego moja miła, że jakbym obmacywała przyrodzenie Twojego mężczyzny, to raczej nie byłabyś z tego powodu najszczęśliwszą kobietą na świecie - napisała Pazura.
Zgadzacie się z porównaniem dotknięcia ciążowego brzuszka do "obmacywania męskiego przyrodzenia"?