Od kilku dni znów jest głośno o sprzedaży kolekcji dzieł sztuki rodziny Czartoryskich, do którego doszło w grudniu 2016 roku. Minister kultury Piotr Gliński chwalił się wówczas, że państwo odzyskało obrazy i rzeźby o gigantycznej wartości dla polskiego dziedzictwa, nie wspominając dyskretnie, że transakcja od początku była szyta grubymi nićmi. Ministerstwo (czyli podatnicy) wydało prawie pół miliarda złotych (!) na odkupienie dzieł, które i tak można było oglądać w muzeach. Tymczasem okazało się, że pieniądze z transakcji wyprowadzono do raju podatkowego, a Fundacja Czartoryskich zmieniła statut i teraz już nie musi przeznaczać ich na pomaganie polskiej kulturze.
Tydzień temu Tamara Czartoryska, córka założyciela Fundacji, Adama Czartoryskiego, ujawniła, że operację planowano od dawna: Córka Czartoryskiego komentuje wyprowadzenie pół miliarda złotych do raju podatkowego: "Takie działanie jest niemoralne!"
Tamara wyrasta właśnie na czarną owcę szlacheckiego rodu, bo ujawniła kolejne szokujące szczegóły pracy Fundacji kierowanej przez własnego ojca. Kobieta twierdzi, że ojciec i pozostali członkowie Rady nie informowali jej o posiedzeniach, a protokoły podpisywał w jej imieniu właśnie ojciec. Gdy nie mógł tego zrobić, raz zmusił ją, posługując się szantażem:
Dziś jest dla mnie jasne, że całe wsparcie i zachęty, jakie otrzymywałam, miały jedynie na celu sprawienie, abym podpisywała uchwały Rady z zebrań, w których nigdy nie uczestniczyłam. Szczególnie wyraźnie w pamięć zapadło mi jedno tego typu zdarzenie: kiedy mój ojciec zmusił mnie na dzień przed moim ślubem, w Lizbonie, w kościele, w którym miałam wyjść za mąż, do podpisania protokołu jednego z posiedzeń pod groźbą niepojawienia się na moim ślubie - mówi Tamara.
We wszystko zamieszana jest jeszcze jej macocha, Josette i inny członek Rady Fundacji, Maciej Radziwiłł, brat Konstantego, byłego ministra zdrowia...
3 kwietnia 2018 r. Maciej Radziwiłł napisał do mnie kolejny e-mail - relacjonuje Tamara: "Znajdujemy się w środku walki politycznej między rządem a opozycją. Musimy to przeczekać. Media chcą obrócić sprawę w rodzinną operę mydlaną, a ty im tylko w tym pomagasz. Oni tylko na to czekają. Jeśli mnie zaatakujesz, będę musiał się bronić. Uwierz, moja odpowiedź będzie mocna i zniszczy twoją wiarygodność. Nie idźmy w tym kierunku".
Czartoryska wprost stwierdziła, że jej ojciec "nienawidzi Polski i Polaków", a transakcja z ministerstwem kultury miała mu ułatwić wyprowadzenie z kraju olbrzymiej ilości gotówki:
Podczas zebrania fundacji w styczniu 2017 r. mój ojciec głośno oświadczył: "Nienawidzę Polski i Polaków i zrobiłem już wystarczająco dużo dla tego narodu". Jego żona odparła wtedy: "Polakom nie można ufać i teraz będziemy żyć jak miliarderzy".
Fundacja Rodziny Czartoryskich skomentowała rewelacje ujawnione przez Tamarę, stwierdzając, że celem "haniebnych ataków" kobiety jest chęć zdobycia pieniędzy na cele prywatne...