28-letni Tim Bergling, znany jak DJ Avicii, został znaleziony martwy w zeszły piątek w Omanie w mieście Muscat. Okoliczności śmierci wciąż nie są znane, jednak śledztwo miejscowej policji wykluczyło udział osób trzecich. W mediach od razu zaczęto mówić o problemach zdrowotnych muzyka. Wiadomo, że Avicii w przeszłości cierpiał na ostre zapalenie trzustki, częściowo z powodu nadmiernego picia alkoholu. W 2014 roku przeszedł operację wycięcia woreczka żółciowego i wyrostka robaczkowego - wówczas na długo odwołał serię koncertów, by ostatecznie zrezygnować całkowiecie z występów w 2016 roku.
Więcej o problemach muzyka można było się dowiedzieć z filmu dokumentalnego Avicii: True Stories, który światło dziennie ujrzał w październiku zeszłego roku. Co ciekawe, do niedawna był on dostępny dla widzów Netflixa, ale zniknął z platformy tuż po tragicznych doniesieniach z Omanu. Dokument pokazuje 4 lata z życia Szweda, a sporo miejsca poświęca się decyzji o zakończeniu kariery DJa, którą podjął w marcu 2016. Avicii zmagał się z zespołem lęku ougólniego, przed występami zdarzały mu się ataki paniki, z którymi radził sobie spożywając duże ilości alkoholu. Jego menegment ponoć nie przyjął tej informacji najlepiej.
Kiedy zdecydowałem się przestać występować, oczekiwałem całkiem innej reakcji. Liczyłem na wsparcie. Byłem otwarty wobec ludzi, z którymi pracowałem i wszyscy wiedzieli o moich problemach. Wiedzieli, że próbowałem występować mimo napadów lękowych. Nie sądziłem, że wiedząc, jak bardzo źle się czuję, nadal będą wywierali na mnie presję, bym występował - mówił w dokumencie.
Avicii był najlepiej opłacanym DJem świata. Za jeden występ dostawał 250 tysięcy dolarów. Mimo wszystko, zdrowie było dla niego najważniejsze.
Powiedziałem im, że muszę przestać. Że jeśli tego nie zrobię, w końcu umrę. Powtarzałem im to wiele razy.
Avicii po wydarzeniach opisanych w dokumencie faktycznie zrezygnował z występów i skupił się na swoim życiu prywatnym. Do Omanu wybrał się na wakacje w gronie przyjaciół. Dzień przed śmiercią zrobiono mu zdjęcie na jachcie. Muzyk uśmiechał się, a jak twierdzi obsługa hotelu, w którym przebywał, był w bardzo dobrym nastroju.