Choć wydawać by się mogło, że wątek hucznego i nieeleganckiego rozstania Beaty Tadli i Jarosława Kreta umrze śmiercią naturalną wraz z finałowym odcinkiem Tańca z Gwiazdami, tak się jednak nie stało. Wszystko za sprawą zdjęć zrobionych podczas ceremonii wręczania kryształowej kuli, na których Jarek z utęsknieniem wpatruje się w byłą partnerkę.
Całej i tak już dość niezrozumiałej sytuacji, pikanterii dodają wypowiedzi "przyjaciół" pary, którzy sugerują, że ogień uczuć pogodynka wcale nie zgasł. Podobno Kret poszedł po rozum do głowy i zrozumiał, że Beata jest tą jedyną.
Jak się okazuje, Jarek, który porzucił Tadlę na łamach tabloidu, w podobny sposób stara się ją odzyskać. Pogodynek w nowej rozmowie ze stacją Nowa TV nie tylko prawi komplementy byłej dziewczynie, ale przy okazji... stara się odcinać kupony od jej zwycięstwa w Tańcu z Gwiazdami. Jego zdaniem, to tylko dzięki niemu Beata w ogóle przyjęła propozycję udziału w tanecznym show:
Dokonała tytanicznego dzieła. To nie ma co w ogóle ukrywać. Niesamowicie się cieszę. Namówiłem Beatę do tego programu. Namówiłem producentów tego programu, żeby ją też namówili, bo oni się bali, że ona nie będzie chciała brać w tym udziału. I od pierwszego odcinka już jak widziałem jej pierwszy taniec, to wiedziałem, że będzie w finale - podkreśla swoje zasługi Kret i dodaje: Znam Beatę, potrafi ciężko pracować, włożyła całą swoją energię i wszystkie uczucia, całą pasję w ten taniec. Musiała wygrać, to nie ma gadania. Beata jest szalenie ambitna i jak postanowi to, tak to wykona, to zrobi. Jest diabelnie pracowita. Cieszę się, gratuluję jej z całego serca. Cieszę się jej radością, to ją zbudowało, dało jej siłę. To jest bardzo ważne.
Zapomniał już, że Beata omal nie zrezygnowała z udziału w tanecznym show z jego powodu? Zobacz: Beata Tadla szczerze o "Tańcu z Gwiazdami": "Chciałam zrezygnować po pierwszym tańcu w programie"