Dzisiejsze pokolenie tzw. influencerów, których na Instagramie śledzą setki tysięcy, a czasem nawet miliony osób, popularność zyskało dużo szybciej niż gwiazdy minionej ery. Być może dlatego miewają poczucie, że wszystko, co pokazują w mediach społecznościowych, pozostaje pozbawione oceny i nie musi nieść żadnej większej wartości. Ostatecznie chodzi przecież o to, żeby zgadzała się liczba lajków i followersów, a kolejni reklamodawcy zgłaszali się falami.
"Idole młodzieży" miewają jednak wątpliwej jakości poczucie humoru i co jakiś czas zdarza im się wpadka na Instagramie, który - na ich nieszczęście - nie cenzuruje co głupszych wyczynów. Wszyscy pamiętamy pijane Mercedes i Wieniawę czy głupiutką Julkę Wróblewską, której długi staż w show biznesie najwyraźniej niewiele ma wspólnego ze zdrowym rozsądkiem nabieranym z wiekiem:
Potrącanie zwierząt na jezdni jest najwyraźniej źródłem dobrej zabawy nie tylko dla Julki. Na profilu "Kriskeja", "influencera" pracującego przy teledyskach m.in. Taco Hemingwaya i twórcy znanych marek, pojawiło się instastory, na którym jedzie drogą, przez którą przechodzi stadko dzikich zwierząt:
Dawaj go na ruszt - rzucił na widok dzików.
Jeszcze mały tam jest. Tam w krzakach - słychać głos kobiety.
Dobra jedź po nim. Weź... i co i go zostawili?
_Niech ginie._
Trzeba przyznać, że jak na "influencera", którego profil obserwuje ponad 26 tysięcy osób to dość mało wyrafinowane żarty. I kiepski "influence" na młodych obserwatorów.