Wesele córki Anny Korcz, która w minioną sobotę poślubiła Piotra Kalitowskiego niespodziewanie stało się bardzo "medialnym" wydarzeniem. Wszystko dzięki zaproszeniu Anny i Roberta Lewandowskich, którzy "skradli show" młodej parze. Pierwszego dnia trenerka przyszła w koronkowej sukience z dużymi prześwitami, a jej strój wywołał poruszenie wśród internautów, który ocenili, że przesadziła z kreacją. Na poprawinach z kolei Lewandowska bawiła się w najlepsze, tańcząc boso w kombinezonie w tropikalne wzory. Sieć obiegł filmik, na którym uwieczniono jej "spontaniczną" reakcję na piosenkę Spice Girls.
Okazuje się, że nie tylko Anna zdominowała przyjęcie weselne ciężarnej koleżanki. Także jej mąż, Robert nie pozostawał w tyle. W trakcie piosenki Dżemu, Wehikuł czasu, piłkarz chwycił za mikrofon i niczym rasowy rockman wykonał słynny przebój. Z pewnością w tamtym momencie wydawało mu się, że wypadł jak zawodowiec, jednak zdania internautów na temat jego występu były podzielone.
"Zdecydowanie lepiej wychodzi mu granie niż śpiewanie", "Trochę fałsz, ale ile radości sprawiło to jemu, gościom i pannie młodej!", "Jak prawdziwy wodzirej", "Chyba minąłeś się z powołaniem", "Masz zadatki na bycie gwiazdą sceny muzycznej. A śpiewu się nauczysz" - pisali.
Biorąc pod uwagę ostatnie wyniki "Lewego" na mundialu, może faktycznie powinien się przebranżowić?