Półtora roku temu na jaw wyszły szokujące szczegóły z małżeństwa byłego radnego PiS, Rafała P. Jak ujawniła jego zastraszona żona Karolina, bydgoski polityk przez lata znęcał się nad nią, poniżał i stosował przemoc seksualną. Według 33-latka wszystko było w porządku, bo został wychowany na dobrego katolika, więc bicie żony "w imię boże" się nie liczy. Piasecka jakoś się z tym nie zgadza.
Przypomnijmy: Karolina Piasecka: "Stosowane wobec mnie były wszelkie metody upodlenia: bicie, duszenie"
W piątek w bydgoskim Sądzie Rejonowym odbyła się druga rozprawa, w trakcie której poznaliśmy kolejne zatrważające szczegóły pożycia Karoliny Piaseckiej i Rafała P. Kobieta zeznała, jak wyglądał ich seks, chociaż trudno właściwie nazwać to seksem, a nie gwałtem.
Mąż chciał, żeby codziennie uprawiać seks. Byłam bardzo zmęczona, ale wpisałam, że mogę to robić codziennie. Ale on potrafił współżyć ze mną jak miałam miesiączkę. Były takie sytuacje w pierwszym, w drugim dniu obfitego krwawienia. Błagałam, żeby dał mi odpocząć... - mówiła na sali sądowej.
Oprócz przemocy seksualnej, Rafał P. terroryzował żonę grafikiem. Kobieta miała zrobić szczegółową listę obowiązków i regularnie je wypełniać. Chodziło między innymi o naukę sprzątania dawaną córkom.
Na początku 2017 roku mąż kazał mi robić sprawozdania, spisywać na kartce zobowiązania, do których muszę się stosować - zeznała Piasecka, a jej wypowiedź cytuje Wirtualna Polska. To były obowiązki, które ja musiałam wykonywać. Kiedy ja go zapytałam, jakie on będzie realizował obowiązki, nastąpił wybuch gniewu. Następnego dnia wieczorem wróciliśmy z balu charytatywnego. Kazał usiąść mi przy stole i kazał mi "zobowiązania" spisywać na kartce. Napisałam, że będę chodzić spać o 22; że chcę spotykać się służbowo z kierownikami aptek, bo wcześniej nie mogłam; zobowiązałam się do odbierania dzieci z przedszkola do 16.30. Później on zaczął mi wyliczać rzeczy, które mogę faktycznie robić. Miałam być z pracy do 16.30, a posiłek miał być maksymalnie do 17. Powiedział, że w weekendy będzie sobie sam wyjeżdżał, wysyłał mnie do lekarza, żebym wzięła leki na libido, kazał mi prowadzić kalendarz dni płodnych, żeby on nie stosował zabezpieczenia.
Zeznania kobiety są przerażające. Kiedy powiedziała w pracy, że mąż ją gnębi, usłyszała, że "po bożemu" powinna z nim być, ale "po ludzku" - zostawić. Analizując pytania, jakie padły na sali sądowej, można odnieść wrażenie, że Piaseckiej nie będzie łatwo. Obrońcy męża-kata pytali między innymi o to, czy kobieta "miała widoczne ślady po siniakach" oraz "na czym polegało zdemolowanie mieszkania", którego miał dokonać polityk.
Mam taki rodzaj skóry, że zasiniaczenia szybko znikały, chyba że się uderzyłam, np. o róg stołu, to wtedy ślady były widoczne dłużej - mówiła. (...) Mój mąż wymagał równocześnie, żebyśmy uprawiali seks codziennie. Odpowiedzialność za to, żebym nie zaszła w ciążę, spoczywała na mnie.
Rafał P. nie pojawił się w sądzie.
