Trwa ładowanie...
Przejdź na

Maciej Zientarski nie odpowie za śmiertelny wypadek sprzed 10 lat. "Były komentarze, że tata ZAŁATWIŁ MU COŚ W SĄDZIE. To bzdury!"

22
Podziel się:

Maciej konsekwentnie przedstawia siebie w roli ofiary. "To było dla mnie ciężkie. Wyobraź sobie, że zasypiasz, budzisz się następnego dnia i ktoś ci mówi, że zabiłeś przyjaciela".

Maciej Zientarski nie odpowie za śmiertelny wypadek sprzed 10 lat. "Były komentarze, że tata ZAŁATWIŁ MU COŚ W SĄDZIE. To bzdury!"

W lutym 2008 roku w centrum Warszawy doszło do tragicznego wypadku. Nadjeżdżające od strony ulicy Wałbrzyskiej czerwone Ferrari roztrzaskało się o filar estakady na warszawskich Wyścigach. W wypadku zginął siedzący w fotelu pasażera dziennikarz motoryzacyjny Super Expressu Jarosław Zabiega. Za kierownicą auta, jadącego z nadmierną prędkością, która według świadków mogła sięgać nawet 150 km/h (przy ograniczeniu do 50 km/h), siedział Maciej Zientarski, syn znanego specjalisty w dziedzinie motoryzacji, Włodzimierza.

Proces ruszył dopiero po dwóch latach, gdyż wcześniej rodzina Macieja twierdziła, że jego zły stan psychiczny nie pozwala na przesłuchanie.

We wrześniu 2010 roku odbyła się wreszcie pierwsza rozprawa. Zientarski usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku, którego następstwem jest śmierć innej osoby, zagrożony karą do 8 lat więzienia.

Do wyroku jednak nie doszło i proces rozpoczął się na nowo po kolejnych dwóch latach, czyli po czterech od tragedii. W międzyczasie Zientarski wrócił do swojego ulubionego zajęcia, czyli testowania samochodów oraz na bankiety.

Ostatecznie, w 2014 roku Zientarski został skazany na 3 lata więzienia, ale nigdy do niego nie trafił.

Dziesięć lat po wypadku postanowił ujawnić, dlaczego. A właściwie nie on, bo wypowiada się za niego nowa żona, Magdalena.

Cztery lata temu Maciek został skazany na trzy lata pozbawienia wolności - przypomina w rozmowie z Plejadą. W drugiej instancji sąd zmniejszył karę o rok. Potem w sądzie penitencjarnym zaczęła się walka o to, żeby Maciek nie poszedł do więzienia. Wyrok był odraczany kilkukrotnie ze względu na stan jego zdrowia. W pewnym momencie biegli sądowi uznali, że Maciek nadaje się już do odbycia kary. Dla mnie był to szok!

Zresztą każdy, kto zna Maćka i wie, jak on funkcjonuje, nie ukrywał ogromnego zdziwienia. Być może wynikało to z tego, co działo się w mediach. Tak ta sprawa była przedstawiana. To bardzo krzywdzące. Było też wiele komentarzy, że jego tata załatwił mu coś w sądzie. To kompletne bzdury! Wszystko szło normalnym trybem. Bez żadnego kombinowania. Przez siedem lat żyliśmy od sprawy do sprawy. Ciągłe badania przez biegłych, sterty dokumentów. Poczucie zawieszenia, stres, lęk. Koszmar! Kilka tygodni temu zapadł już ostateczny wyrok dwóch lat pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania kary na pięć lat. Maciek miał prawo się o to ubiegać jak każdy obywatel. Nie będę ukrywała, że przez ostatnie lata przeszliśmy przez piekło, więc odetchnęliśmy z ulgą.

Maciej konsekwentnie przedstawia siebie w roli ofiary. Ze śmiercią kolegi już się pogodził, a nawet zapewnił w wywiadzie, że "Jarek ma już lepiej".

To było dla mnie ciężkie, bo sprawa przecież mnie dotyczyła, ale nie mogłem nic o wypadku powiedzieć, bo go nie pamiętałem - wyznaje teraz. Ludzie mówili mi, że jechałem autem i doszło do wypadku, a ja nie rozumiałem, o co chodzi. Siedziałem w sądzie jak kukła, wiedziałem tylko, że mogę pójść do więzienia. Wyobraź sobie, że zasypiasz, budzisz się następnego dnia i ktoś ci mówi, że zabiłeś przyjaciela. To była dla mnie bardzo trudna sytuacja. A do tego, czułem się jak niemowlę. Wszystkiego musiałem nauczyć się od nowa - mówienia, chodzenia, jedzenia... Chodzę między innymi do psychiatry. Raz na jakiś czas sprawdza, co jeszcze zostało z mojego mózgu, czy coś może wykiełkowało...

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(22)
energetyk
6 lat temu
Draństwo.Ojciec powinien schować się w najdalszy kąt. Promuje się w reklamach. niedobrze mi się robi jak go widzę.
Gość
6 lat temu
Sam teraz wyglada jak kukła. Zabił człowieka, powinien siedzieć! Jak sie rozpędzał do takiej prędkości był świadom konsekwencji .
gość
6 lat temu
ludzie bez honoru. obluda, klamstwo goni klamstwo a prokuratura nic. a jedz na rowerze do 2 piwkach
gość
6 lat temu
powinien siedzieć i to co najmniej 5-6 lat zabił człowieka złamał przepisy ruchu drogowego w wyniku czego spowodował wypadek ze skutkiem śmiertelnym i niech przestanie przedstawiać się jako ofiara chyba że ofiara własnej głupoty
Gość
6 lat temu
Masakra! Zabił człowieka przez swoją głupotę i jeszcze zero skruchy!!! Może na ściankach niedługo się pojawi, a kolega nie żyje! Nie jest to w porządku, nie został skazany!
Najnowsze komentarze (22)
jertop
2 lata temu
Oczywieście Zabił czyjegoś syna brata ale jaki on pokrzywdzony . Wstyd to mało powiedziane Bohaterem był za kierownicą . Gdy przychodzi odpowiedzieć za swoją GŁUPOTĘ i DEBILIZM już nie jest takim bohaterem i prosze mi nie mówić że tatuś nic nie ma z tym wspólnego Gdyby to był krewny np pana Ziobry ,Kaczyńskiego ,Giertycha itd na pewno sprawa potoczyła by się inaczej
RODO
2 lata temu
Wstyd że ojciec obecnie jest twarzą marki Toyota - nie kupię samochodu te marki
Grzegorz
3 lata temu
Prawo dla wybranych. 🤮
gość
5 lata temu
jest prośba panowie Ziętarscy zamilczcie w końcu i uwolnijcie już nas od swojego widoku
Janek
5 lata temu
Do kicia z mordercą..teraz udaje niepamięć
gość
6 lat temu
mmmmm
gość
6 lat temu
llllll
gość
6 lat temu
przedstawia się jako ofiara ale według świadków to on siedział za kierownicą i to on spowodował wypadek i powinien pójść do więzienia jak każdy inny człowiek a nie wykręcać od pójścia za kratki skoro jak widać na zdjęciach prowadzi samochód co na to rodzina jego przyjaciela
gość
6 lat temu
Ten kto to pisal to chyba nigdy w Warszawie nie byl.Gdzie Wyscigi a gdzie Centrum.
gość
6 lat temu
on jest przykładem rozwydrzonego dziecka, które dostawało zawsze to co chciał, niestety w dorosłym życiu to się nie sprawdza, zawsze on będzie uważał się za ofiarę, bo nigdy nie musiał ponosić odpowiedzialności, on w ogóle nie wie co to takiego, i dlatego i on i tatuś i całe jego grono uważa go za ofiarę, bo wszystko miał, zero odpowiedzialności, a jak coś przechlapał to było, że oj tam nic się nie stało, tylko że w tym przypadku zabił człowieka i powinien ponieść konsekwencje, jednak on i jego najbliżsi udają, że nic się nie stało, skoro można było uniknąć tyle razy mandatu za przekroczenie predkości i tym razem nie musi ponosić konsekwencji
hk
6 lat temu
Ilu zwykłych ludzi, którzy popełniają dużo mniejsze błędy komunikacyjne, siedzi w więzieniach??? Nadmierna prędkość to nie błąd nieumyślny, bo jej konsekwencją na ogół są wypadki.
Gość
6 lat temu
Niby szło normalnym tokiem ale zwykły Kowalski już dawno pierdzialby w pasiak. I taka jest prawda
Peter
6 lat temu
Niesamowita opowiastka...zygac sie chce...jeszcze go moze mamy żałować?!
gość
6 lat temu
Po tym wypadku on jest obecnie intelektualnie upośledzony , też go pokarało . Taka niedorozwinięta kukła