Jennifer Aniston i Justin Theroux przez całe lata uchodzili za jedną z najbardziej zgodnych par w fabryce snów. Po rozstaniu z Bradem Pittem i kilku krótkich romansach ze znanymi hollywoodzkimi playboyami cała Ameryka kibicowała aktorce w poszukiwaniach partnera, który wreszcie pozwoli jej zapomnieć o złamanym po nieudanych małżeństwie sercu i stworzy z nią lepszy (i mniej medialny) związek, niż te dotychczasowe. W 2011 roku gwiazda związała się z popularnym aktorem, Justinem Theroux, z którym po czterech latach wzięła potajemny ślub. Niestety, jak to często bywa w Hollywood, małżeństwo nie przetrwało próby czasu.
Mimo że informacja o rozwodzie pary dotarła do opinii publicznej w lutym, to żadne z zainteresowanych nie wypowiedziało się w mediach na temat rozstania. Dopiero w rozmowie z InStyle, która ukazała się we wrześniowej edycji magazynu, Jennifer zdecydowała się poruszyć temat rozłąki z mężem, sugerując, że powodem zerwania były jej problemy z płodnością.
Teraz przyszła kolej na Justina. W najnowszym wywiadzie dla The New York Times Theroux przyznał, iż rozstanie z Jen było "najłagodniejszym" w jego karierze.
Dobra wiadomość jest taka, że to chyba najbardziej - wybieram słowa bardzo uważnie - to była najłagodniejsza separacja w mojej karierze, ponieważ nie było między nami animozji - powiedział Justin. Po prostu nawigowanie czegoś, co chyliło się ku końcowi wyczerpywało zarówno mnie, jak i ją... To jest tak, że żadne z nas nie umarło, żadne z nas nie chce siebie nawzajem rozszarpać. Rozstaliśmy się polubownie. To brzmi nudno, ale wiesz, szanowaliśmy się na tyle, że rozłąka była na tyle bezbolesna, jak tylko mogła być. Najsmutniejsze było to, że poczuliśmy jak nasza przyjaźń się wypala. Ale - jak każde uczucie - przyjaźń zmienia się i zmienia, więc i tak jesteśmy bardzo dumni z naszej relacji.