Anna Skura rozpoznawalność zyskała dzięki trzeciej edycji Agenta Gwiazdy, w którym wystąpiła jako... gwiazda.
Influencerka urodziła niedawno córeczkę, a emocje internatów wzbudziło specyficzne imię, jakie nadała dziecku. Instagramerka nazwała ją... Melody Imaan.
To nie koniec kontrowersji związanych z dzieckiem Skury. Blogerka przebywa obecnie na Bali, gdzie wypoczywa w luksusowym hotelu i bierze udział w festiwalu. Anna bez żenady imprezuje, pije wodę z różowych kokosów i dziękuje sponsorom. Jak można się bowiem domyślić, wizyta na indonezyjskiej wyspie to tak naprawdę opłacone wakacje, na które jeżdżą influencerzy.
Co ważne, Skura pojechała na takie wakacje sama, bez męża i... półtoramiesięcznego dziecka. Na ten fakt nie mogły pozostać obojętne insta-matki.
Nie wiem, czy to normalne i fajne zostawić takie dziecko i będąc jeszcze w połogu, pojechać na festiwal. Bali nie zatonie, a dziecko nie będzie mieć drugi raz miesiąca. Nie jestem matką, ale aż mi się nie chce wierzyć, że to tak serio.
Mi osobiście ciężko byłoby wyjechać i zostawić dzieciątko. Zwłaszcza pierwsze. Fajnie, że mamy pracują i nie są niewolnikami domu i dziecka, ale jednak tak jak dziewczyny piszą - te pierwsze miesiące nigdy już nie wrócą, a czas mija tak szybko.
Osobiście nie wyobrażam sobie zostawić 1,5 miesięczne dziecko i pojechać samemu na "wakacje", oczywiście każdy ma swoje priorytety.
Noworodek potrzebuje przede wszystkim bliskości, ciepła i mamy... Też nie chce mi się wierzyć, że tak super jest zostawić małą istotkę w domu i lecieć na drugi koniec świata na festiwal. Są w życiu jakieś priorytety chyba... Co innego wyjść na jeden wieczór, żeby się spotkać z koleżankami, a co innego tak zostawiać dziecko. Smutne to dla mnie, a teksty jak to fajnie się tam zabawić jakoś do mnie nie przemawiają.
Instagramowa celebrytka nie odniosła się do zarzutów. Faktycznie, zostawienie tak małego dziecka i wyjazd na egzotyczne wakacje to przesada?