Kolorowe magazyny lubią przedstawiać show biznes jako wielką kochającą się rodzinę, w której wszyscy się znają i przyjaźnią aż po grób. Niestety, ma to niewiele wspólnego z rzeczywistością. Medialne przyjaźnie, wykreowane na potrzeby promocji jak choćbysłynne "trojaczki show biznesu” trwają przeważnie tyle czasu, ile zajmuje sesja zdjęciowa i wspólny wywiad.
Oczywiście, nie brakuje także prawdziwych przyjaźni, jak Eweliny Lisowskiej i Ewy Farnej, Katarzyny Nosowskiej i Agatu Kuleszy czy Agaty Młynarskiej i Joanny Kurowskiej. Jednak zasada jest tak taka, że prawdziwe i szczere przyjaźnie unikają rozgłosu. W innych przypadkach kończy się tak żenująco jak w pamiętnym wywiadzie Moniki Olejnik i Kayah, szczebioczących niczym pensjonarki o ciuchach i chłopakach.
Przypomnijmy: Olejnik do Kayah: "RINKE CIĘ KOCHA!"
W najnowszym wydaniu magazynu Party ich "sukces" postanowili powtórzyć Dominika Gwit-Dunaszewska i Michał Piróg. Jak się okazuje, połączyło ich to, że czują się dyskryminowani i poddawani niesprawiedliwej krytyce z powodu tego, kim są. Oraz fakt, że grają razem w jednym z warszawskich teatrów i przy okazji wspólnego wywiadu postanowili wypromować spektakle ze swoim udziałem.
Uwielbiamy się, szanujemy i kochamy - zapewnia entuzjastycznie Dominika. Od półtora roku intensywnie pracujemy w teatrze.
I nawet nigdy nie podnieśliśmy na siebie głosu! - dodaje Michał. Powiedziałbym, że jesteśmy jak te kulki wprowadzone do jednego bębna maszyny losującej. Dominika urodziła się w kombinezonie strażaka i jest prawdziwym ambasadorem pokoju.
Jak już wspominaliśmy, zjednoczyło ich poczucie krzywdy. Gwit ma żal do ludzi, że pogubili się w jej wzajemnie wykluczających się wyznaniach na temat wagi i nie rozumieją, dlaczego cieszy się z tego, że przytyła, skoro dopiero co cieszyła się z tego, że schudła. Sprawę komplikuje fakt, że Dominika w każdej wersji rozmiarowej zapewnia, że dopiero teraz czuje się sobą. Michał zaś ciągle narzeka na dyskruminację z powodu pochodzenia i orientacji seksualnej. We wspólnym wywiadzie postanowili bronić siebie wzajemnie przed hejtem.
To jest trochę jak z grypą - tłumaczy Piróg. Kiedy się pojawia, a ty jej utrzesz nosa, pijąc ciepłą wodę w imbirem, cytryną i miodem to szybciej minie. Tak samo jest w życiu. Jeśli impertynencji albo poczuciu wyższości pozwolisz rozwinąć skrzydła, to cię zjedzą. Dlatego lubię ludziom utrzeć nosa i zapraszam do tego, by traktowali mnie podobnie. Jako homoseksualista nie powiem nikomu: "Bądź homoseksualistą, bo to takie fajne i modne". Powiem raczej: "Bądź tym, kim jesteś". Bo to nie jest kwestia wyboru. Dominika nigdy nikomu nie mówiła: "Utyj, a będziesz szczęśliwy".
Gwit skorzystała z okazji, by wtrącić swoją mantrę.
Otyłość jest chorobą, zawsze to powtarzam - przypomina. Ale mam prawo do szczęścia, jak każdy człowiek. Agresywny hejt nigdy nie jest konstruktywną krytyką. Hejt to słowa rzucane bezmyślnie: "Jesteś grubą świnią" albo "Ty żydowski pedale, wypie*dalaj z Polski". Wychodzę z założenia, że nie warto przejmować się pyskówkami. Mam swoje życie, które uwielbiam, cudownych przyjaciół, męża, który mnie kocha. To mnie interesuje. Jednocześnie czuję, że trzeba jednak tupnąć nogą, przede wszystkim w obronie nastoletnich, bardzo wrażliwych ludzi. Przecież młodzi popełniają samobójstwa z powodu przemocy w Internecie.