Instagramowa kariera Oliwii P. zdawała się rozwijać w dobrym kierunku. 26-latka wychowywała swoją córkę, Nelię głównie na portalach społecznościowych. Jak z czasem wyszło na jaw, poza zamieszczaniem słodkich zdjęć dziewczynki, nie poświęcała jej zbyt wiele uwagi. No ale najważniejsze, że fanów przybywało, podobnie jak ofert od sponsorów. Oliwia P. chętnie brała pieniądze za promowanie produktów dla dzieci, jednak kiedy mąż ujawnił jej prawdziwą twarz, cała internetowa kariera legła w gruzach.
Mąż Oliwii P. od dawna zdawał sobie sprawę, do jakiego stopnia jest ona fałszywa i nieobliczalna. Zaczął obawiać się o bezpieczeństwo dziecka. Długo przygotowywał się do ucieczki z córką od toksycznej kobiety. Przede wszystkim zadbał o dowody, żeby potem przedstawić je w sądzie i w ten sposób ułatwić sobie uzyskanie opieki rodzicielskiej nad Nelią.
Przez kilkanaście miesięcy w tajemnicy nagrywał wypowiedzi żony. Wyłania się z nich obraz niezłej patologii. Jak się okazało, Oliwia P. miała zwyczaj wyżywania się na dziecku, które rzekomo kocha nad życie.
Zdechnij szmato w cierpieniach - przemawia na jednym z nagrań do przerażonej dwulatki. Wypie*dalaj do ojca.
W jednej z rozmów z mężem grozi mu, że jeśli nie będzie jej nadal utrzymywał, to "za*ebie nożem siebie, ciebie i Nelkę".
Do sądu trafiły także nagrania, na których widać Oliwię P. zajętą swoim smartfonem i wyraźnie zniecierpliwioną tym, że córeczka domaga się jej uwagi oraz wyznanie sadystycznej instamatki, że instagramowe serduszka to "jedyny pożytek, który ma z dziecka”.
Kiedy mąż uciekł z córką do Holandii, udawała zrozpaczoną i skarżyła się w telewizji, że mężczyzna porwał jej ukochane dziecko.
Kocham ją nad życie - zapewniała reporterkę.
Dowody, zabezpieczone przez męża Oliwii P. trafiły już do sądu, który po zapoznaniu się w ich treścią zdecydował, że dla dobra dziecka trzeba odseparować je od matki.
Jak donosi Fakt, do wydania prawomocnego wyroku dziewczynka pozostanie pod opieką taty. Przez ten czas sąd rodzinny zadecyduje, czy w ogóle nie odebrać instamatce praw rodzicielskich.