Kilkanaście lat temu Agnieszka Maja Frykowska pojawiła się w programie Big Brother-Bitwa i wywołała skandal obyczajowy, gdy odbyła stosunek płciowy z w jacuzzi z innym uczestnikiem - niejakim "Kenem". Potem trafiła do programu Bar, gdzie m.in. awanturowała się pod wpływem alkoholu. Gwoździem do trumny jej kariery był występ w programie Wojciecha Cejrowskiego, który "w imię Boże" dosłownie zrównał ją z ziemią.
Skompromitowana "Frytka" przez długie lata błąkała się jeszcze po obrzeżach show biznesu, zaliczając kolejne wpadki, aż wreszcie postanowiła całkowicie odciąć się od przeszłości, zmieniając imię i wstępując do Chrześcijańskiego Kościoła Reformacyjnego. Od kilku lat Maja jest przykładną żoną i matką oraz gorliwą wyznawczynią Jezusa Chrystusa. Choć oficjalnie wycofała się z show biznesu, ostatnio udzieliła kilku wywiadów, w których opowiedziała o swoim nawróceniu. Dziś Maja chce, aby jej historia była przestrogą i inspiracją dla innych. W tym celu napisała nawet książkę pt. Pokonaj siebie, którą aktualnie promuje.
W autobiografii Frykowska poruszyła nie tylko temat wiary, ale też opisała głęboko skrywane dramaty ze swojego życia. Ujawniła m.in., że próbowała odebrać sobie życie. O szczegółach opowiedziała w najnowszym wywiadzie dla Vivy.
(...) zakładamy maski, zawsze mówimy, że wszystko jest super. Ludzie tłamszą swoje prawdziwe emocje i potem widzimy kolegę czy osobę publiczną, która w towarzystwie jest zawsze uśmiechnięta, a potem nagle wiesza się i wszyscy mówią: "Co się stało? Przecież on miał takie wspaniałe życie!". Właśnie po to napisałam o sobie. Żeby ludzie wiedzieli, że przeżywałam rozterki, dramaty i nie spłynęło to po mnie. Że pewnie Bóg wiedział, że się nawrócę, bo wielokrotnie mnie ratował z naprawdę trudnych sytuacji, w których się znalazłam. Wierzę w wieczność. Wierzę, że jest piekło i jest niebo. Nie ma nic po środku - twierdzi celebrytka.
W książce Maja wyznała też, że kilka lat temu... została zgwałcona przez swojego chłopaka, Tomka. Była wówczas pod wpływem narkotyków.
Następnego dnia, kiedy poszłam do pracy, wciąż jeszcze otumaniona narkotykiem, który dodano mi do drinka, zwolniono mnie z niej, bo sprawiałam wrażenie pijanej. Młoda dziewczyna, o której wiadomo, że jest "imprezowa", bierze narkotyki, została zgwałcona? Na własną prośbę! Tak by to wyglądało. Nie miałam żadnego wsparcia. Nie wiedziały o tym ani moja mama, ani babcia. Dowiedzą się dopiero teraz. Bardzo długo się z tym mierzyłam, ta rysa zostanie we mnie już na zawsze - dodaje Frykowska.
Ze strachu i wstydu Maja nie zgłosiła sprawy na policję.
Nie zrobiłam tego. Najczęściej ofiara usprawiedliwia oprawcę i bierze na siebie część winy. Pokutuje takie myślenie, że może mogłoby to tego nie dojść, gdyby dziewczyna inaczej się zachowała. Dla mnie opowiedzenie o tym było oczyszczeniem. Teraz pisze do mnie dużo kobiet, które też przeżyły takie sytuacje i ja się potrafię z nimi utożsamić. Ja też bałam się swoich oprawców, bałam się, co powiedzą ludzie - tłumaczy.
Dwa miesiące później gwałciciel miał śmiertelny wypadek - zderzył się z autobusem i zginął na miejscu.
Bóg to sam załatwił - podsumowała Maja.
Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 800 70 2222 całodobowego Centrum Wsparcia dla osób w kryzysie. Możesz też napisać maila lub skorzystać z czatu, a listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz TUTAJ.