Lucyna Malec, choć nie jest bywalczynią warszawskich salonów i główną bohaterką celebryckiej rzeczywistości, cieszy się dużą sympatią Polaków. Niektórzy uwielbiają jej postać Danusi w Na Wspólnej, inni cenią ją za role filmowe czy teatralne. Aktorka przeżyła też osobisty dramat, który z pewnością sprawił, że jej postać budzi cieplejsze emocje.
20 lat temu Malec urodziła córkę cierpiącą na porażenie mózgowe. Zosia wymaga ciągłej rehabilitacji, zarówno ruchowej, jak i logopedycznej. W trudnej sytuacji życiowej małżeństwo aktorki zostało wystawione na próbę, której niestety nie przetrwało. Po odejściu męża Malec została z tym wszystkim sama. Choć zdaje się, że stanęła na wysokości zadania i zapewniła Zofii opiekę oraz bliskość, do dziś miotają nią skrajne emocje. Czuć to w wywiadzie z aktorką, który możemy przeczytać w najnowszym numerze Vivy!
Zosia dostała tylko cztery punkty na dziesięć w skali Apgar, zdążyłam ją przytulić i od razu ją ode mnie zabrano.(...) Niedotlenienie nastąpiło później w nocy. Dramat wydarzył się podczas pierwszej nocy życia mojej Zosi. Dostała drgawek, przestała oddychać, dlatego ją zaintubowano. Podobno zdarzył się też wylew krwi do mózgu, dostała leki przeciwpadaczkowe - powiedziała aktorka.
Na pytanie dziennikarki, czy wydarzyło się to przez vacuum, czyli specjalną metodą położniczą, którą stosuje się wtedy, gdy cesarskie cięcie nie jest możliwe, pani Lucyna odpowiedziała:
Ona po prostu nie chciała się urodzić, a ja biorę winę na siebie, że nie umiałam jej do życia zachęcić. Zresztą nie chcę już myśleć o niczyjej winie, nie chcę nikogo oskarżać.
Dziś córka Malec jest pod stałą opieką lekarzy i rehabilitantów oraz oczywiście mamy, która chętnie chwali się pociechą.