Lucyna Malec to jedna z najbardziej lubianych polskich aktorek. Szerszej widowni jest znana z roli Danuty Zimińskiej z serialu Na Wspólnej, w którą wciela się od 12 lat. Na koncie ma także role w serialach W labiryncie czy Czterdziestolatek 20 lat później oraz w programie satyrycznym Komiczny Odcinek Cykliczny (KOC), w którym występowała z Grzegorzem Wasowskim i Sławomirem Szczęśniakiem. Jest też utalentowaną aktorką teatralną oraz pracuje w dubbingu.
Choć zawodowo pani Lucyna jest spełniona, prywatnie w jej życiu nie brakowało ciężkich przejść. 20 lat temu urodziła córkę cierpiącą na porażenie mózgowe. Zosia wymaga ciągłej rehabilitacji, zarówno ruchowej, jak i logopedycznej. W trudnej sytuacji życiowej małżeństwo aktorki zostało wystawione na próbę, której niestety nie przetrwało. Po odejściu męża Malec została z tym wszystkim sama. O trudach wychowywania niepełnosprawnego dziecka opowiedziała w rozmowie z Aleksandrą Jarosz, dziennikarką tygodnika Świat i Ludzie.
Kiedy wychowuje się niepełnosprawne dziecko, człowiek mierzy się wieloma problemami, np. co robić, gdy dziecko skończy szkołę? Matką jest się przecież do końca życia. Martwię się czasem, co stanie się z Zosią, gdy mnie zabraknie - przyznaje gwiazda. Kiedy rodzi się dziecko niepełnosprawne, to tak naprawdę są tylko dwie drogi wyjścia: żyć albo nie. Ja wybrałam jasną stronę. (...) Nie wyobrażałam sobie, by oddać Zosię do jakiegoś ośrodka, ale też nie potępiam takich ludzi, bo wiem, że opieka nad osobą niepełnosprawną może człowieka przerosnąć. Nie wszyscy muszą być bohaterami.
51-latka pochwaliła się, że pomimo trudności Zosia świetnie sobie radzi.
To jest niezła aparatka. Jest piękną dziewczyną i ma silną osobowość. Uczy się w szkole, niedawno wzięła udział w projekcie fotograficznym, wyszła cudownie. Właśnie wyjechała na Mazury do naszych przyjaciół, tam też będzie przychodził do nich rehabilitant - mówi.
Aktorka przyznaje, że trudno znaleźć mężczyznę, który poradziłby sobie z wyzwaniem, jakim jest bycie partnerem matki niepełnosprawnej osoby.
To jest sprawa skomplikowana, a ja nie jestem specjalistką w tej dziedzinie. Męża miałam krótko. Wiadomo, że jak jest Zosia, to ona jest dla mnie najważniejsza. A to też jest wyzwanie dla ewentualnego partnera. Nigdy zresztą nie miałam takich marzeń, aby wyjść za mąż, do ślubu iść w białej sukience, być panią domu - zapewnia.
Aktorka przyznaje, że duży szacunek wzbudzili w niej ostatnio rodzice niepełnosprawnych protestujący w Sejmie.
Myślę, że ten protest nam, społeczeństwu dużo dał. Otworzył oczy ludziom. Niepełnosprawni są wśród nas. To, jak żyją, jest zależne od ich portfela (...) Nie oszukujmy się - to, jakie życie ma osoba niepełnosprawna, to w dużej mierze kwestia pieniędzy. Bez nich nie można np. opłacić rehabilitanta. (...) Ja np. rehabilituję Zosię od momentu jej urodzenia. Są też inne problemy. Zosia jakiś czas temu miała operację stawu skokowego. Przez dwa miesiące jeździła na wózku inwalidzkim. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, jakie ograniczenia mają ludzie poruszający się na wózku. Bywa, że nie ma odpowiedniego wjazdu do sklepu. Zdarza się, że toaleta dla niepełnosprawnych jest zamknięta, a klucz znajduje się np. u ochrony - opisuje pani Lucyna.
Pomimo życiowych zawirowań Malec stara się mieć pogodę ducha oraz marzenia.
Cały czas myślę, że marzenia trzeba mieć. (...) Polskie filmy coraz częściej są doceniane na świecie, np. Ida lub Zimna wojna. Kto wie, co się może wydarzyć, czy w zasięgu ręki nie będzie Oscar dla jakiejś polskiej aktorki. Gdzie ja dojdę, nie wiem. Na razie akceptuję tę drogę, którą idę. Na pewno chciałabym, aby Zosia była zdrowa, żebym ja była zdrowa, żebyśmy miały pieniądze. I chciałabym zagrać w wartościowym filmie - mówi aktorka.
Chcielibyście zobaczyć ją w jakiejś większej produkcji?