Justyna Gradek od dawna próbowała zrobić karierę jako samozwańcza "polska Kim Kardashian", ale zrobiło się o niej głośno dopiero, gdy zaczęła się spotykać ze znanym niemieckim projektantem, Philippem Pleinem.
Co prawda w okolicy świąt ich związek przeszedł spory kryzys, bo Plein"zamordował" swoją muzę w kampanii, porzucił i oskarżył o kradzież (link), ale ostatecznie para jakoś doszła do porozumienia, a na zgodę projektant kupił ukochanej Rolexa wysadzanego diamentami.
Aktualnie Justyna robi co może, żeby wycisnąć ile się da z nowo zdobytej popularności. Na Instagramie ma już ponad pół miliona obserwujących i liczba ta stale rośnie. Gradek dba o to, żeby dostarczać im regularnie świeżych zdjęć i relacji na InstaStories. Ich tematyka jest bardzo szeroka.
W jednej z ostatnich instamodelka podlinkowała post Kingi Rusin, dotyczący walki o życie dzików. Na zdjęciu znajduje się warchlaczek, a pod nim apel o podpisywanie petycji, która ma zapobiec "rzezi" w postaci planowanego przez rząd odstrzału dzików.
Można by pomyśleć, że Gradek faktycznie przejmuje się losem zwierząt, gdyby nie fakt, że już w kolejnej relacji na pierwszym planie pojawia się... drogie futro. W tle widzimy Justynę mizdrzącą się do telefonu.
Jednak to, co wzbudziło największe zainteresowanie internautów, to relacja dotycząca książki Laili Shukri, pod wymownym tytułem Byłam kochanką arabskich szejków. I to wcale nie ze względu na zainteresowanie literaturą, a na szczegół, który pojawił się na drugim planie. Na zdjęciu widnieje bowiem torba z lekami, z której wyłania się opakowanie Xanaxu - leku psychotropowego o działaniu przeciwlękowym, uspokajającym i rozluźniającym. Warto dodać, że lek jest silnie uzależniający.
Wróżycie Justynie długą karierę?