Ewelina Lisowska niedawno zaszokowała swoich fanów, udostępniając zdjęcie w ramach internetowej zabawy #10YearsChallenge, polegającej na pokazaniu zmiany w wyglądzie na przestrzeni dekady. Piosenkarka pochwaliła się fotografią z 2007 roku, na której trudno doszukać się jakiegokolwiek podobieństwa. Fani natychmiast wytknęli jej, że biorąc udział w akcji, przy okazji ujawniła, że jej aktualny wygląd to efekt częstych wizyt w gabinecie kosmetycznym.
ZOBACZ: Ewelina Lisowska pokazała zdjęcie sprzed 12 lat. Fani: "Gołym okiem widać, co poprawiałaś" (FOTO)
Idąc za ciosem i aby podtrzymać zainteresowanie mediów i wytłumaczyć odważne zestawienie fotografii, Ewelina opowiedziała o swojej przygodzie z poprawianiem urody. Wokalistka wyznała, że nigdy "nie poszła pod nóż", a jedyne co "poprawiła" to usta, w które dała sobie wstrzyknąć kwas hialuronowy.
Choć Ewelinę przeraził ból, jaki towarzyszył wypełnieniu ust, zdecydowała się na kolejny zabieg z igłą w roli głównej. Wszystko w w dodatku zrelacjonowała na Instagramie. Być może Lisowską skusił darmowy zabieg "wampirzego liftingu", ponieważ cały set filmików wyglądał, jak reklama gabinetu:
Trochę rzeczywiście czuć. Jak komarek gryzie, oj, oj. Ale jeszcze jest do przejścia. Albo i nie. No powiem Wam, że nie jest to przyjemne. Nie jest ładnie, ale ponoć ładnie będzie - mówiła w trakcie zabiegu.