W polskim show biznesie od lat trwa walka między zwolennikami i przeciwnikami naturalnych futer. Choć wydaje się, że z roku na rok, coraz więcej osób wykazuje się większą świadomością w tej kwestii, wciąż nie brakuje takich, którzy uwielbiają pokazywać się na ściankach w horrendalnie drogich futrach.
Jakiś czas temu dość głośno było o uczestniczce Top model, która za pośrednictwem Instagrama pochwaliła się fotografią w futrze. Choć później Sophie twierdziła, że było ono sztuczne, lawina hejtu zdążyła na nią spłynąć w ekspresowym tempie. Głównie za sprawą Marcina Tyszki, który nazwał dziewczynę hipokrytką, a nawet wyraził ubolewanie, że "wpuścili ją do programu".
Oprócz fotografa, do grona obrońców zwierząt można było do niedawna zaliczyć również Marcelinę Zawadzką. Prezenterka jest właścicielką suczki Abi, którą przygarnęła kilka lat temu. W wielu wywiadach podkreślała swoją więź z pupilem i zachęcała do odpowiedzialnej adopcji. Oprócz tego, jak na prawdziwą obrończynię praw zwierząt przystało, zdarzyło jej się wychwalać skuteczność sztucznych futer, które są tak samo ciepłe jak te naturalne, a nie pozbawiają życia niewinnych zwierząt.
Choć Marcelina zapewniała, że w końcu nauczyła się mówić "nie" i nie zakłada na siebie ślepo tego, co narzucą jej styliści, ostatnio chyba się nieco zapomniała. Na instagramowym profilu celebrytki widnieje seria zdjęć, na których możemy zobaczyć 30-latkę ubraną w żółte… naturalne futro. Na stronie sklepu wyraźnie widnieje informacja, że jest ono naturalne. Fani Zawadzkiej nie czekali długo i niemal od razu zaatakowali ją i jej odzieżowy wybór, nie szczędząc w słowach:
Wstyd!, Co z tego, że ładna jak bez mózgu i współczucia, Hipokrytka, Obrzydliwe, Powiało tandetą. Duża wtopa za naturalne futro, ale czego się nie robi dla kasy... - możemy przeczytać pod zdjęciami.
W sprawie całego zajścia postanowiliśmy skontaktować się z prezenterką:
To futro zostało specjalnie zaprojektowane dla mnie. Jest sztuczne - skomentowała pokrótce Marcelina.
