Od kilku miesięcy w mediach głośno jest o Weronice Rosati, jednak nie za sprawą jej osiągnięć aktorskich, a z uwagi na oskarżenia pod adresem jej byłego partnera, Roberta Śmigielskiego. Aktorka twierdzi, że znany ortopeda stosował wobec niej przemoc "psychiczną, fizyczną i ekonomiczną".
W odpowiedzi na te zarzuty Śmigielski wystosował oficjalne oświadczenie, w którym wszystkiego się wyparł. Znajomi byłej pary podzielili się na dwa obozy. Część z nich kibicuje Weronice i gratuluje jej odwagi, a inni biorą w obronę ortopedę, twierdząc, że Weronika kłamie.
Rosati nie zamierza poddawać się presji obrońców lekarza i coraz głośniej mówi o tym, co ją rzekomo spotkało. Niedawno stwierdziła np., że Śmigielski nie dokłada się do utrzymania Elizabeth, przez co aktorka musi "błagać o pieniądze na podstawowe potrzeby".
PRZYPOMNIJMY: Weronika Rosati o alimentach: "Co miesiąc muszę błagać o pieniądze na podstawowe potrzeby"
Aktualnie Weronika przebywa z dzieckiem w Los Angeles, gdzie ukrywa się przed Śmigielskim. Ponoć obawia się o swoje bezpieczeństwo, dlatego złożyła wniosek o wydanie zakazu zbliżania się Roberta do niej i ich córki. Elizabeth przyszła na świat w Stanach Zjednoczonych i jako obywatelce amerykańskiej przysługuje jej ochrona tamtejszego prawa.
Jak podaje Fakt, sąd przychylił się do wniosku Weroniki i objął ją i dziecko ochroną do czasu przesłuchania, na którym mają stawić się obie strony. Termin wyznaczono na 3 maja. Wtedy też sąd zdecyduje, czy tymczasowy zakaz zostanie przedłużony.
Tabloid dodaje, że próbował skontaktować się ze Śmigielskim z prośbą o komentarz - bezskutecznie. Jego prawniczka również nie odpowiedziała na pytania.