Mimo że od tragicznej śmierci księżnej Diany minie w tym roku 22 lat, życie i tajemnice "królowej ludzkich serc" wciąż są szeroko opisywane w mediach. Pierwsza żona księcia Karola przed obiektywami paparazzi wchodziła w rolę ikony mody i stylu, a gdy zgasły blaski fleszy, na wierzch wychodziły jej fobie i lęki. Księżna miała ataki paniki, depresję, cierpiała na zaburzenia odżywiania i cięła się żyletkami na oczach swojego męża. Temat jej problemów co jakiś czas wraca na tapetę, a wszystko za sprawą brytyjskich dziennikarzy, którzy żyją z publikowania w prasie kolejnych informacji o Lady D.
Wydana w 1992 książka Diana: prawdziwa historia autorstwa Andrew Mortona poruszyła opinią publiczną. Kontrowersyjna biografia to zapiski rozmów dziennikarza z księżną Walii. Szczególnie szokujące są fragmenty, w których Diana wspomina przykre doświadczenia po urodzeniu Williama:
Wróciłam do domu, a potem dopadła mnie mocna depresja poporodowa i nie była to wina dziecka, tylko dziecko po prostu wyzwoliło wszystko to, co działo się w moim umyśle - powiedziała Mortonowi.
Lady D nie potrafiła poradzić sobie z lękami, które utrudniały jej normalne funkcjonowanie. Szczególnie bała się o los Karola:
Jeśli powiedział, że wraca do domu i nie wracał, to myślałam, że stało mu się coś strasznego. Łzy, panika i cała reszta. Nie widział paniki, bo siedziałam cicho.
Diana przyznała, że nigdy nie mogła liczyć na wsparcie ze strony rodziny królewskiej. Całkowicie odepchnięta poczuła się w dniu chrzcin Wiliama:
Tego dnia całkowicie mnie wykluczono. Czułam się zdesperowana, ponieważ niedawno urodziłam - William miał zaledwie 6 tygodni.
Wszystko było poza kontrolą, wszystko. Nie czułem się zbyt dobrze i po prostu szlochałam. William też zaczął płakać. Cóż, po prostu wyczuł, że nie wszystko gra.
Kobieta cierpiała również z powodu zachowania Karola. Mężczyzna bardziej dbał o własne rozrywki niż o psychiczny komfort żony:
Kiedy urodził się William, musieliśmy znaleźć taką datę w kalendarzu, żeby odpowiadała Karolowi i nie kolidowała z jego meczami polo. William musiał zostać pokazany, ponieważ nie mogłam już dłużej wytrzymać presji ze strony prasy. To się stawało nie do zniesienia. To było coś w rodzaju codziennego monitoringu.