Odkąd Marina Łuczenko-Szczęsna została żoną Wojciecha Szczęsnego, nie przestaje udowadniać, że nie żyje na koszt męża. Z jednej strony uwielbia chwalić się drogimi stylizacjami i wystawnym życiem, a z drugiej narzeka, że media przyczepiły do niej łatkę WAG. Kiedy 29-latka wydała swój drugi album i udowodniła, że nie jest tylko żoną piłkarza, musiała przełożyć plany promocji płyty z powodu narodzin syna. Zdążyła jednak poskarżyć się w mediach na radiostacje, które nie grają jej muzyki. Zdaniem Mariny to wina spisku i korupcji w mediach, a nie jakości jej utworów.
Piosenkarka odpoczęła już po porodzie i coraz częściej pojawia się na branżowych imprezach. Do wyjścia z domu zmotywował ją rychły powrót serialu 39 i pół, w którym występowała dekadę temu. Być może dzięki produkcji z Tomaszem Karolakiem piosenkarka odnajdzie wreszcie swoje miejsce w show biznesie.
PRZYPOMNIJMY: Marina ubolewa w "DD TVN": "Jestem osobą bardzo pracowitą, chociaż wrzucono mnie do worka WAGs"
Marinie najwyraźniej znudziło się także pokazywanie swojej pociążowej sylwetki na Instagramie. Niedawno pojawiła się na pokazie najnowszej kolekcji Macieja Zienia, na który ubrała się w obcisłą sukienkę z golfem i narzutkę z piór. Kreacja idealnie podkreślała kształty 29-letniej wokalistki, która oczywiście nie zapomniała pochwalić się nią na Instagramie.
Wśród entuzjastycznie komentujących nie zabrakło Wojtka, który rozpływał się nad wyglądem swojej żony:
Kreacja fajna, ale prawda jest taka, że Ty to nawet w moim stroju bramkarskim wyglądałabyś jak milion dolarów - zachwycał się.
Wyrafinowany komplement piłkarza spodobał się internautom, którzy w odpowiedzi pochwalili go za klasę i docenianie małżonki.
Myślicie, że zobaczymy kiedyś Marinę w wersji z wpisu jej Szczęsnego?