Anna Mucha, odkąd odebrała kluczyki do swojego pierwszego mercedesa wygranego w Tańcu z gwiazdami w 2009 roku, przez wiele lat cieszyła się sympatią polskiego przedstawiciela firmy Mercedes-Benz, który regularnie udostępniał jej nowe modele aut nieodpłatnie, w ramach promocji. W zamian za to celebrytka zobowiązała się do udziału w oficjalnych imprezach i wyginania się na maskach samochodów.
Swoje obowiązki wypełniała we właściwym sobie stylu. Na przykład model E klasy w wersji kombi reklamowała zachęcając do tego, by… uprawiać w nim seks.
Jednak kiedy ostatnio zwierzyła się ze swojego marzenia, by oblewać innych kierowców fekaliami, polskiemu przedstawicielowi Mercedesa puściły nerwy. W trosce o wizerunek marki postanowił w rozmowie z Faktem stanowczo podkreślić, że nie ma już z Muchą od dawna nic wspólnego.
Kooperacja pani Anny z jednym z naszych partnerów została zakończona jakiś czas temu - zapewnia Tomasz Mucha, który, wbrew temu, co sugeruje nazwisko, nie jest w żaden sposób spokrewniony z celebrytką. Mercedes-Benz jest daleki od cytowanej przez państwa retoryki i odcina się od tego typu sformułowań.
Na pocieszenie przynajmniej Super Express ma dla Ani dobrą wiadomość. Po tym jak została wybrana symbolem seksu w internetowym głosowaniu, na Instagramie pojawiło się specjalne konto "Piersi Anny Muchy", gdzie pojawiają się co lepsze zdjęcia jej biustu. Na szczęście nie są one trudne do zdobycia, o co dba sama Mucha, eksponując piersi przy każdej możliwej okazji.