Jak można było się spodziewać, konflikt na linii Weronika Rosati-Robert Śmigielski eskaluje z dnia na dzień, a żadna ze stron nie zamierza odpuścić drugiej, wytaczając coraz cięższe działa. Po tym, jak aktorka zażądała od ortopedy alimentów w wysokości 20 tysięcy złotych, były ukochany "odwdzięczył się" Weronice, pozywając za zabranie ich córki do Stanów, jak twierdzi, bez jego zgody.
Zdesperowana Rosati postanowiła zadać Śmigielskiemu "cios ostateczny" i kompletnie uniemożliwić mu kontakt z dzieckiem, ubiegając się o zakaz zbliżania się do niej i Elizabeth również na terenie Polski, przy okazji zmieniając nazwisko córce na Rosati. W niedzielę celebrytka postanowiła wytłumaczyć w instagramowym poście swoje motywy, przy okazji dzieląc się z internautami przykrymi okolicznościami towarzyszącymi przyjściu na świat Eli.
Kochani! Muszę znowu to powiedzieć - koniec tolerowania kłamstw! - zaczęła dramatycznie Weronika. Milczałam na temat wielu pomówień i manipulacji, jak i ataku na mnie w sądzie przez ojca mojej córki, ale przeczytałam właśnie jego wypowiedź, że będzie próbował przywrócić Eli nazwisko ojca, więc postanowiłam wyjaśnić całą sytuację. Kiedy Elizabeth się urodziła wypełniłam papiery w ten sposób, jak na zdjęciu - uznałam, że ponieważ jej ojciec ma czworo nieślubnych dzieci i jest nadal w związku małżeńskim z inną kobietą, moje dziecko powinno nosić też moje nazwisko. Po wyjściu ze szpitala zostałam zastraszona i sterroryzowana (są świadkowie, którym na bieżąco zdawałam relacje), aby pójść zmienić jej nazwisko na wyłącznie jej ojca, inaczej zostawi nas, wyprze się i nie będzie płacił na dziecko. Usłyszałam: albo jedno nazwisko, albo drugie z tymi konsekwencjami. Byłam dzień po porodzie, w połogu, wykończona, obolała, rodzina była daleko i uległam...
W dalszej części wpisu Weronika podkreśla, że - wbrew temu, co mówi Śmigielski - tuż po rozstaniu poinformowała byłego partnera o zmianie nazwiska córki.
_Po naszym rozstaniu poinformowałam w smsie ojca mojej córki, że zmieniam jej nazwisko, a zawiadomienie z dokumentami wysłałam na adres, który znałam (mam potwierdzenie), więc nieprawdą jest, że go nie poinformowałam. W amerykańskim sądzie zostałam zapytana o powody zmiany nazwiska i sędzia po tym, jak usłyszał, że jest tyle dzieci ślubnych i nieślubnych, oraz że ojciec nadal pozostaje w małżeństwie z inna kobietą, i że stosował przemoc, dostałam natychmiast zatwierdzenie zmiany i moja córka obecnie ma na imię Elizabeth Valentina Rosati. Wiem, że zostały poczynione kroki przeciwko temu przez drugą stronę i wiem też, że wniosek, który wpłynął do amerykańskiego sądu, jest pełen przekłamań - czytałam**. A po co ten cały cyrk w sądzie, cyrk z nazwiskiem, cyrk z alimentami? Bo to ma ODWRÓCIĆ UWAGĘ OD PRZEMOCY i artykułu w Wysokich Obcasach**_ - grzmiała celebrytka.
Na koniec 35-latka podkreśliła, że jej walka z ojcem dziecka zyskała charakter misyjny, i że nagłośnienie jej sprawy ma służyć za przykład innym samotnym matkom, które przechodzą przez to samo, co ona.