Na początku 2019 roku w mediach głośno było o planowanym przez rząd masowym odstrzale 200 tysięcy dzików, co miało zapobiec rozprzestrzenianiu się afrykańskiego pomoru świń. W przestrzeni publicznej pojawiła się masa protestów sprzeciwiających się kontrowersyjnej decyzji. Do walczących o prawa zwierząt dołączyli także polscy celebryci. Kingra Rusin zapowiedziała, że przekaże na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy 10 tysięcy złotych, jeżeli petycja ratująca dzika zwierzynę zostanie podpisana przez 400 tysięcy osób. Z kolei Margaret tak bardzo przejęła się losem dzików, że nagrała o tym piosenkę.
Sprawa polowań wróciła na konferencji zorganizowanej pod koniec maja w sejmie. Minister rolnictwa, Jan Krzysztof Ardanowski, postulował o lepszą współpracę izb rolniczych z Polskim Związkiem Łowieckim. Znany z imprezowania z burdelmamą z TTV skazaną prawomocnym wyrokiem polityk narzekał również na małe zaangażowanie PZŁ w ograniczeniu populacji dzików.
Prawdziwym przełomem podczas spotkania okazał się pomysł, który ma usprawnić chronionych gatunków. Minister chce… uznać bobry i żubry za zwierzęta jadalne:
Teraz nie wiadomo, co z tym bobrem zrobić, nawet jakby się go upolowało. A jeszcze jak ludzie sobie przypomną, że płetwa bobra ma ponoć właściwości afrodyzjaków, to się może okazać, że i problem bobrów się niedługo skończy - wieszczył.
Na słowa ministra zareagował Robert Biedroń:
Ogon bobra afrodyzjakiem, żubry i bobry zwierzętami jadalnymi - mówi min. rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, zapowiadając ich odstrzał. Ten sam minister na przemian walczy z powodziami i suszą spowodowanymi między innymi brakiem retencji. Nie wiadomo, śmiać się czy płakać?