Po udziale w programie X Factor i zdobyciu popularności u boku ówczesnego męża, Grzegorza, Maja Hyży chyba nieco inaczej wyobrażała sobie przebieg swojej kariery. O ile ojciec jej dwójki synów szybko zrobił błyskotliwą karierę na rynku muzycznym, próby zaistnienia Mai spełzły na niczym.
Celebrytce udało się kilkukrotnie zwrócić na siebie uwagę mediów, między innymi wyznaniami o skąpstwie byłego partnera czy tłumaczeniem się z rzekomego konfliktu z jego obecną żoną, Agnieszką. W ostatnim czasie matka Alexandra i Wiktora zmieniła jednak strategię i zapewnia dziennikarzy o głębokiej relacji łączącej ich "patchworkową" rodzinę. 29-latce zamarzył się nawet duet z Hyżym, który niewątpliwie mógłby przyczynić się do jej "wielkiego powrotu".
W oczekiwaniu na przełom w karierze piosenkarka postanowiła udostępnić na Instagramie swoje zdjęcie, na którym zaprezentowała dużą bliznę biegnącą wzdłuż boku. Wakacyjną fotografię artystka opatrzyła podnoszącym na duchu opisem, w którym nawołuje do samoakceptacji.
To ja, w całej okazałości. Bez retuszu i bez filtrów. Jeśli ktoś ma ochotę na krytykę, spoko, ale nie rusza mnie to. Odnalazłam kiedyś w swoim życiu wartość mojego ciała i jestem jego świadoma 100%, a co najważniejsze, jestem z niego dumna, jakie nie jest, ale jest moje! Uśmiechnij się do życia i powiedz ze jesteś piękny! Power love.
Pod zdjęciem jak zwykle pojawiła się lawina komentarzy, w których fani docenili zarówno jej aparycję, jak i piękno wewnętrzne.
"Co tu krytykować??? Raczej podziwiać piękną kobietę!", "Figura mega. A pamiętaj, że blizny są niczym tatuaże, tylko mają o wiele ciekawszą historię", "Maja, najpiękniejsze jest to, że masz piękne serce oraz duszę. Dzięki tym wartościom twoje ciało staje się również piękne i cudowne, jak cała Ty" - pisali.