Edyta Górniak często podkreśla, że Opole zajmuje wyjątkowe miejsce w jej sercu. Właśnie do tego miasta przeprowadziła się z mamą z Ziębic, gdy miała cztery lata.
I tam właśnie zabrała ekipę Faktu, która najwyraźniej postanowiła tegoroczne lato spędzić w towarzystwie Górniak.
Wychowywałam się tutaj do 17. roku życia - ujawnia piosenkarka. Tu chodziłam do szkoły i nadal wracam z wielką radością. Opole przywodzi mi na myśl mnóstwo wspomnień: dzieciństwo, dorastanie, uczenie się życia, ale też uczenie się samej siebie, rozwijanie mojej wrażliwości muzycznej. Wszystko wydarzyło się właśnie tutaj.
Niestety, rodzinne miasto ostatnio nie okazało wdzięczności. Podczas próby do 56. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu, piosenkarka zasłabła. I to gdzie? Na scenie swojego ukochanego amfiteatru.
Amfiteatr opolski to była pierwsza scena, o której marzyłam ponad wszystko - wspomina Edyta. Wówczas nie wyobrażałam sobie, że jest gdzieś piękniejsze sanktuarium muzyki.
Na szczęście badania wykazały, że nie był to zawał serca, jak się obawiano, lecz zasłabnięcie w wyniku stresu i upału. Podobno tego dnia na opolskiej scenie temperatura sięgała 40 stopni Celsjusza. Górniakpo kilkugodzinnej hospitalizacji i uzupełnieniu elektrolitów poczuła się wystarczająco dobrze, by zagrać zaplanowany koncert. Widocznie nie mogła zawieść swojej ukochanej sceny.
Nieraz dostawałam karę od rodziców za to, że chodzę do amfiteatru wtedy, kiedy jest zamknięty - wspomina w Fakcie. Nie tylko przechodziłam przez zamkniętą bramę, ale też uciekałam z lekcji, by to zrobić. Gdy teraz przyjeżdżam do Opola, pokazuję mojej ekipie katedrę. Dlaczego? Bo to właśnie w niej często się modliłam, żeby mama przypadkiem mnie nie zbiła za to, że siedziałam tam długo w amfiteatrze.
_
_