Meghan Markle jeszcze za czasów narzeczeństwa z księciem Harrym niejednokrotnie udowodniła, że nie ma planów na drastyczną zmianę wizerunku i zostania konwencjonalną księżną. W kolejnych miesiącach wielokrotnie pojawiały się doniesienia o "łamaniu protokołu" i naginaniu królewskich zasad, czym szybko sprowadziła na siebie wiele słów krytyki. Amerykanka wykazuje się póki co dużo bardziej "nowoczesnym" podejściem do monarchii niż jej szwagierka, Kate Middleton.
Meghan Markle i książę Harry już od dawna udowadniali, że dotychczasowe zasady w rodzinie królewskiej są dla nich jedyne pretekstem do wprowadzania w życie kolejnych, najlepiej swoich własnych. Ostatnio świeżo upieczeni rodzice postanowili jednak, aby chrzciny Archiego odbyły się bez udziału mediów, tak jak miało to miejsce w przypadku każdego potomka księżnej Kate i księcia Williama. Na skromną uroczystość zostało zaproszonych jedynie 25 gości, a małżonkowie ogłosili, że podzielą się zdjęciami z uroczystości na Instagramie.
Sprawa chrztu dziecka Meghan Markle i księcia Harry'ego to zresztą kolejna kwestia, która wzbudza kontrowersje w brytyjskich mediach. Para nie chciała początkowo ujawniać, kim są rodzice chrzestni Archiego, a tamtejsze tabloidy stale prześcigały się w informacjach na ten temat. Wygląda jednak na to, że tym razem para nie będzie mogła złamać panujących zasad i nazwiska rodziców chrzestnych muszą być opublikowane w oficjalnym rejestrze.
Taka sytuacja wynika z zasad Kościoła anglikańskiego, a wpłynąć na nie może jedynie królowa Elżbieta II. To właśnie ona jako głowa kościoła anglikańskiego ma bowiem formalną możliwość utajenia danych dotyczących chrztu jej prawnuka. Póki co nie jest jasne, czy rzeczywiście chce to zrobić, ale wygląda na to, że plany Meghan i Harry'ego mogą kolejny raz ulec zmianie.
Przypomnijmy, że wcześniej para musiała już poinformować o narodzinach Archiego i pokazać go światu, mimo, że początkowo nie chcieli tego zrobić. Wygląda więc na to, że tym razem również nie uda im się postawić na swoim. Współczujecie?