Małgorzata Rozenek od kilku lat stara się na dobre porzucić wizerunek "perfekcyjnej pani domu" i zastąpić go nieco bardziej drapieżną wersją siebie. Małgonia uwielbia eksperymentować ze stylem, prezentując na ściankach "młodzieżowe" stylizacje. Ostatnio postawiła na różowe warkocze, które obok zhakowanego konta obecnej na festiwalu w Sopocie Ewy Farnej, stały się największą "atrakcją" imprezy w Operze Leśnej.
Rozenek, zmęczona skakaniem pod sceną i komplementowaniem Edyty Górniak, postanowiła zakończyć przygodę z festiwalem na drugim dniu. Po powrocie z Sopotu, który "zniszczy każdego", przystąpiła do kolejnej prezentacji swojej niebanalnej fryzury.
Jeden z internautów w dosadny sposób skrytykował różową plecionkę na głowie Małgosi. Zarzuca jej również dorabianie filozofii tam, gdzie jej nie ma:
Nie chodzi o wiek, chodzi o styl. To jest po prostu brzydkie. I po co jeszcze do tego Kunderę mieszać? Ale cytat za cytat: "Nigdy nie dowiemy się, dlaczego irytujemy się nawzajem, co sprawia, że stajemy się mili lub żałośni. Nasz własny obraz jest naszą największą tajemnicą". Pani wygląd żadnej tajemnicy nie ma. Chodzi tylko o pieniądze - ocenił.
Podirytowana zarzutem Małgonia nie wytrzymała i odpowiedziała za zaczepkę komentującego:
Kochanie, może trudno Ci w to uwierzyć, ale kompletnie nie interesuje mnie Twoje zdanie na temat mojego wyglądu i naprawdę, nie mieszaj jeszcze do tego moich pieniędzy - odgryzła się.
W kolejnym komentarzu wystawiła nieco mocniejsze działo:
_**Jeżeli nie jesteśmy w przedszkolu, to się kochanie nie zachowuj jak gówniara**_ - pouczała Rozenek.