W minioną sobotę po ośmiu latach wspólnego życia Maja Plich i Krzysztof Rutkowski powiedzieli sobie sakramentalne "tak". Przygotowania do ślubu trwały od wielu miesięcy. Huczne wesele na 200 osób odbyło się w pałacu w Rozalinie, a motywem przewodnim był "zaczarowany ogród". Tysiące świec, kwiatów i sztuczne motyle miały przenieść państwa młodych i ich gości do bajkowego świata. Maja tego dnia postanowiła olśnić wszystkich aż pięcioma różnymi sukniami, które szyto dla niej ręcznie.
We wtorek świeżo upieczeni małżonkowie pojawili się w Dzień Dobry TVN. Maja wystąpiła już pod nowym nazwiskiem "Rutkowski" i wyjaśniła, dlaczego zdecydowała się na taką formę nazwiska.
Bardziej światowo. Ta forma Rutkowski bardziej mi się podobała - powiedziała.
Krzysztof widzi w takim zabiegu również potencjał... marketingowy.
Dla Mai jest lepiej, bo ma brand na sobie - Rutkowski Patrol. Nie musi pisać Maja Patrol - wyjaśnił detektyw bez licencji.
Maja odniosła się też do tematu ślubnych kreacji i ujawniła, że przy przebieraniu się pomagał jej sztab asystentów.
Chciało mi się! Te suknie są tak różnorodne i piękne, że nie mogłam zdecydować się na jedną i dlatego założyłam aż pięć. Miałam zespół ludzi, pomagali mi i nie było problemu z przebieraniem się. Zdecydowanie to był ślub i przyjęcie moich marzeń z mężczyzną mojego życia. Czarodziejski ogród, wszędzie też na sali w dekoracji były motyle - rozmarzyła się.
A ja miałem koronę ze złota i nie założyłem jej - wtrącił Rutkowski.
Krzysztof dodał, że dla mężczyzn ślub nie jest tak istotny, jak dla kobiet.
Dla nas znaczenie ma kobieta, życie. Niemniej jednak montujemy w nasz związek trzeci podmiot - urząd, który w tym momencie w jakiś sposób może nas nadzorować - powiedział.
Rutkowscy nie chcieli ujawnić, ile ostatecznie zapłacili za ślub i wesele. Spekulowano, że mógł to być nawet milion złotych.
W tym momencie nie jest istotne, ile to kosztowało. Nawet gdyby kosztowało dwa miliony, to i tak nie miało dla mnie znaczenia. Ja w ogóle nie wchodziłem w tak zwaną płaszczyznę organizacyjną tego przedsięwzięcia, ponieważ nie miałem na to czasu. To nie był dla nas problem taki wydatek - pochwalił się.
W rozmowie pojawił się też wątek kryzysów, przez jakie swego czasu przechodziła para. Rutkowscy zdradzili, że receptą na udany związek jest wzajemne wsparcie i rozmowa.
Wydaje mi się, że życie powinno polegać przede wszystkim na tym, że musimy być ze sobą i powinno być zrozumienie. Ślub zobowiązuje. I amen! I koniec! - podkreślił detektyw.
Myślicie, że słynący ze słabości do kobiet Krzysztof odnajdzie się w statecznym, małżeńskim życiu?