Renee Zellweger stała się sławna dzięki roli Bridget Jones w kultowej filmowej serii. W ostatnich latach o aktorce głośno jest bynajmniej nie za sprawą jej kolejnych ról w kasowych produkcjach. Twarz Renee zmieniła się do tego stopnia, że współpracownicy przestali ją rozpoznawać. Liczne zabiegi upiększające zapewniły 50-latce status antyreklamy medycyny estetycznej.
Aktorka między 2010 a 2016 rokiem nie pojawiła się w żadnym filmie. O swojej sześcioletniej przerwie od Hollywood opowiedziała w najnowszym wydaniu magazynu Red. Okazuje się, że Zellweger nie potrafiła poradzić sobie z emocjami smutku i rozpaczy:
Dostawałam złe rady. Dokonałam kiepskich wyborów. Był to mroczny i smutny czas. Ale nie uważam tego za marnowanie życia, ponieważ wiele się dzięki tego nauczyłam - i chyba tego potrzebowałam.
Dzięki sześcioletnim wakacjom aktorka lepiej poznała siebie:
Nauczyłam się rozpoznawać wzorce mojego zachowania. To pozwala mi zrozumieć różne konsekwencje moich działań. […] Zdecydowałam się odejść. Stać się bardziej interesująca. Zrobić coś innego.
Dla Renee przełomowy okazał się 2016 rok. To wtedy zagrała w trzeciej części Bridget Jones i powróciła na salony show biznesu. Obecnie przygotowuje się do premiery filmu o Judy Garland, w którym zagrała główną bohaterkę:
Nie było mnie przez chwilkę - i szczerze mówiąc - to dlatego, że o siebie nie dbałam. I wyglądałam tak, jakbym się o siebie nie troszczyła. Byłam sobą znudzona. Doszło do tego, że gdy grałam w filmach miałam wrażenie jakbym siedziała obok siebie i przewracała oczami, mówiąc: Och, zamknij się!
_
_