Nie jest tajemnicą, że w przypadku każdej szanującej się gwiazdy popu połową sukcesu jest odpowiedni, charakterystyczny image, który wyróżni ją na tle całej masy niemal identycznych "tworów". Od wydania albumu Thank U, next w lutym tego roku Ariana Grande pozostaje wierna swojemu przesłodzonemu stylowi, na który składają się koński ogon i seksowne stroje inspirowane japońskim Harajuku.
Wokalistka uważa swój look za na tyle "oryginalny", że postanowiła pozwać sieć odzieżową Forever 21 i sklepy z kosmetykami Riley Rose na 10 milionów dolarów (!) za nielegalne wykorzystywanie jej wizerunku.
Okazuje się, że Grande już od dwóch lat prowadziła rozmowy z koreańską rodziną miliarderów w sprawie możliwej współpracy, jednak ostatecznie postanowiła zerwać je, twierdząc, że firmy oferują jej zbyt mało. Małżeństwo Do Won i Jin Sook Chang do których należy Forever 21 postanowiło zatrudnić do kampanii modelkę łudząco podobną do piosenkarki i po prostu wystylizować ją na gwiazdę, by - zdaniem Ariany - nadal czerpać korzyści z jej wizerunku i popularności. Rozwścieczona celebrytka oskarżyła koreańską rodzinę o sprzeniewierzenie jej imienia, wizerunku i twórczości, zarzucając obu firmom nielegalnie wykorzystanie co najmniej 30 jej zdjęć i nagrań, w tym muzykę i tekst jej singla 7 Rings.
Podobieństwo jest nieprawdopodobne - podkreśla Grande w pozwie, cytowanym przez agencję Reutersa.
Forever 21 wydał już komunikat w tej sprawie.
Forever 21 nie komentuje nadchodzącego sporu sądowego zgodnie z polityką firmy. Trzeba jednak powiedzieć, że choć kwestionujemy postawione nam zarzuty, jesteśmy wielkimi zwolennikami Ariany Grande i współpracowaliśmy z jej firmą przez ostatnie dwa lata. Mamy nadzieję, że dojdziemy do porozumienia i będziemy kontynuować współpracę w przyszłości – czytamy w oświadczeniu.