Związek Martyny Wojciechowskiej i Przemka Kossakowskiego od ponad roku rozgrzewa polskie media. Choć początkowo ukrywali się z uczuciem przed mediami, oficjalnie zadebiutowali w końcu jako para na ubiegłorocznym balu charytatywnym Fundacji TVN. Od tamtej pory częściej pokazują się publicznie razem i wrzucają wspólne zdjęcia na Instagram. Ostatnio pojawiły się nawet plotki o zaręczynach.
Zanim Przemek poznał Martynę, był znany z serii programów w telewizji TTV, gdzie poddawał się ekstremalnym wyzwaniom. W najnowszym wywiadzie dla Plejady dziennikarz wyznał, że szansa poprowadzenia własnego programu pojawiła się w bardzo trudnym momencie jego życia.
Zbliżałem się do czterdziestki, rozwiodłem się, moje życie prywatne było totalnie zrujnowane, nie miałem pracy, brakowało mi pieniędzy i nie widziałem żadnych perspektyw na przyszłość. Psychicznie było to dość dewastujące - wspomina.
Kossakowski twierdzi, że propozycja występów w telewizji wydała mu się "dziwaczna", bo "był ostatnią osobą, która chciała mieć coś wspólnego z show-biznesem". Z perspektywy czasu ocenia jednak, że "wygrał na loterii", choć nadal trudno mu się odnaleźć w tej branży.
To, co robię, daje mi mnóstwo radości i satysfakcji, ale pierwsze lata pracy w telewizji były dla mnie dość trudne (...) wszedłem do świata, którego zasad działania kompletnie nie rozumiałem. (...) Poza tym, mimo że w którymś momencie zacząłem się już czuć bezpiecznie, to i tak nadal miewałem problemy z odnalezieniem się w tej całej sytuacji. Zresztą, towarzyszyły mi one jeszcze do niedawna - wyznaje Przemek.
Kossakowski dodaje, że "w życiu pokonał wiele zakrętów i wybojów", ale uważa się za szczęściarza. Patrząc na jego rozwijającą się karierę zawodową i udany związek z Martyną Wojciechowską, można chyba przyznać mu rację.
Zobacz też: Przemek Kossakowski przeżył... ATAK KROWY! "Do dziś dumam, jak to się stało, że nadal żyję"