Odkąd Weronika Rosati przyznała publicznie, że padła ofiarą przemocy ze strony byłego partnera, angażuje się w walkę o prawa kobiet. Aktorka swoją krucjatę przeciwko polskiemu prawu, które, jej zdaniem, niewystarczająco chroni kobiety, rozpoczęła się pod koniec zeszłego roku. Mama Elizabeth udzieliła wówczas wywiadu, w którym m.in. zwróciła uwagę na podwójne standardy, jakim w dzisiejszym świecie podlegają kobiety.
Nic więc zatem dziwnego, że 35-latka pojawiła się na XI Kongresie Kobiet. Podczas wydarzenia celebrytka wygłosiła przemówienie, a raczej próbowała, bowiem jej występ został zakłócony przez byłą partnerkę jej byłego partnera.
To się nazywa wtórna wiktymizacja. Ta pani chce, żebym to ja wstydziła się, że jestem ofiarą - grzmiała ponoć matka dziecka Roberta Śmigielskiego.
Udało nam się dotrzeć do nagrania, na którym widać, jak kobieta przedstawiająca się jako była partnerka ortopedy i matka jego córki, nie chce oddać mikrofonu i jest wypraszana z sali pod czujnym okiem ochroniarza.
Po pierwsze, kiedy ta pani wstała i zabrała głos, została "wybuczana" przez publiczność - mówi w rozmowie z Pudelkiem uczestniczka kongresu. Nie chciała oddać mikrofonu, mimo że nikt nie udzielił jej głosu. Wreszcie do rozmowy włączyła się psycholog, która powiedziała, że to, co robi ta kobieta, to powtórna wiktymizacja ofiary. Ochroniarz poprosił rzekomą byłą partnerkę pana Śmigielskiego o opuszczenie sali, co z ociąganiem uczyniła - opowiada nasz informator.
Jak myślicie, jakie były intencje przeciwniczki Weroniki?