W 2011 roku zmarł Steve Jobs. Założyciel popularnej marki Apple przegrał walkę z nowotworem trzustki. Jak to zazwyczaj bywa w przypadku znanych postaci, po śmierci miliardera na jaw zaczęły wychodzić tajemnice z jego życia prywatnego.
Jobs od 1991 roku był mężem Laurene Powell, z którą wychowywał syna oraz dwie córki. Miał także dziecko z poprzedniego związku, córkę Lisę, do której jednak oficjalnie się nie przyznawał.
Zaraz po narodzinach dziewczynki Steve postanowił rozstać się z jej matką. Mało tego, przed sądem zarzekał się, że nie jest ona jego dzieckiem. Po wykonaniu testów DNA został jednak zmuszony do płacenia alimentów w wysokości 500 dolarów. Warto dodać, że w momencie zasądzenia tej kwoty Apple właśnie trafił na giełdę, a sam Jobs był już milionerem.
Okazuje się jednak, że mimo tak gorączkowego wypierania się ojcostwa, Jobs nie zerwał całkowicie kontaktów z córką, zdarzało mu się nawet czasem ją odwiedzać. Niedawno w sieci zaczęła krążyć czarno-biała fotografia przedstawiająca założyciela Apple w towarzystwie dziewięcioletniej wówczas Lisy. Na fanpage'u Krótka historia jednego zdjęcia czytamy, że dziewczyna uparcie zabiegała o uznanie ojca. Miała ogromną nadzieję, że pierwowzór Macintosha, komputer Lisa zaczerpnął swoją nazwę właśnie od jej imienia.
Steve Jobs ani jednak myślał o budowaniu bliskiej relacji z córką. Zapytany przez Lisę o pochodzenie nazwy komputera, brutalnie wyprowadził ją z błędu. Ponoć relacje z dzieckiem nawiązywał wyjątkowo nieporadnie. Miliarder miał podobno nosić w portfelu jej zdjęcie i chętnie pokazywać je znajomym. Jednak zamiast charakterystycznego dla większości rodziców chwalenia się potomstwem, Jobs przyznawał, że jedynie pomaga dziewczynce.
To nie mój dzieciak. Ale nie ma ojca, więc próbuje być przy niej i ją wspierać - miał mówić znajomym Jobs.
Gdy Lisa zaczęła dorastać, Jobsowi ciężko było nieustannie wypierać się pokrewieństwa między nimi. Dziewczyna była bowiem do niego coraz bardziej podobna. I chociaż ostatecznie zmuszony był uznać ja za swoje dziecko, Lisa nie zapomniała o latach odrzucenia i ich relacje pozostały bardzo trudne.
W wieku nastoletnim Jobs zaproponował nawet córce wspólne mieszkanie. Chociaż wyglądało to tak, jakby w końcu chciał nawiązać z nią konkretną więź, w rzeczywistości zachowywał się w stosunku do niej co najmniej ozięble. Jak opisała w swojej autobiografii Lisa, pewnej nocy wraz z ojcem wybrała się na przejażdżkę samochodową. Dziewczyna spytała wówczas, czy jeżeli Jobsowi znudzi się auto, będzie mogła je przejąć. Ten jednak zdecydowanie rozwiał jej wątpliwości.
Absolutnie nie. Nic nie dostaniesz. Rozumiesz? Nic. Nic ci się nie należy - miał powiedzieć.
W wydanych w 2018 roku wspomnieniach Lisa Brennan-Jobs podkreśliła jednak, że ojciec nie zawsze był względem niej oschły. Jednego dnia potrafił być nieustępliwy i zaborczy, innego zaś czuły i troskliwy.
Z jednej strony się go bałam, z drugiej czułam, że mnie kocha - przyznała po latach Lisa.
Wiedzieliście o tym, jak miliarder traktował niechcianą córkę?