Jarosław Jakimowicz w ostatnim czasie znów regularnie gości w mediach. Nie dzieje się tak jednak z powodu jego aktywności zawodowych, o których mówi się raczej niewiele. Z nieznanych przyczyn niedawno trzecioligowy celebryta postanowił funkcjonować teraz w mediach jako strażnik tradycyjnych wartości, który okrąża wszystkie prawicowe programy publicystyczne i żali się w nich na ostracyzm z powodu swoich poglądów.
Jakiś czas temu Jarosław Jakimowicz zaprezentował światu swoją autobiografię, w której pochwalił się między innymi tym, że chodził z kolegami okradać żydowskie groby. Poza tym istotnym wydarzeniem w jego karierze dzieje się raczej niewiele, a wszelkie wzmianki w prasie ograniczają się raczej do jego niechęci do imigrantów czy udzielania publicznego poparcia Zofii Klepackiej.
Przypomnijmy: Jakimowicz dopinguje Zofię Klepacką: "Reprezentujesz mnie. Zgadzam się z Tobą w stu procentach"
Teraz o Jakimowiczu kolejny raz jest głośno i ponownie nie ma to nic wspólnego z jego aktywnościami zawodowymi. Wszystko z powodu dziwnego zachowania aktora (?) w jednym z programów TVP. Jakimowicz pojawił się w programie Jedziemy, w którym gościem był także Antoni Macierewicz. W pewnym momencie dziennikarz zakończył wywiad z byłym szefem MON i zaczął się kierować do pozostałych gości, w tym Jakimowicza.
W tym momencie siedzący dotąd spokojnie celebryta wstał i stwierdził, że koniecznie musi podziękować Macierewiczowi za "pracę dla wolnej Polski". Podszedł do polityka z wyciągniętą ręką i na oczach widzów wygłosił dziwny monolog, a jego zachowaniem zdziwiony był nawet sam Macierewicz. Ten moment odnotowały oczywiście kamery, jednak zgromadzeni w studiu wyglądali jakby byli, delikatnie mówiąc, w lekkim szoku.
Dziękuję za ten wspaniały wiek. Dziękuję za 50 lat walki o niepodległość, dziękuję za kraj, w którym żyję w imieniu moich dzieci, w imieniu Polaków wszystkich, którzy to rozumieją i tych, którzy rozumieją to inaczej. Jestem dumny i zaszczycony - powiedział Jakimowicz na wizji, ściskając rękę Macierewicza.