Jarosław Jakimowicz znalazł ostatnio sprawdzony sposób na to, aby przypomniała sobie o nim cała Polska. Nie ma to jednak wiele wspólnego z jego aktywnościami zawodowymi, które wielu osobom wciąż kojarzą się jedynie z pamiętnym romansem z Jolą Rutowicz czy byciem "twarzą katalizatorów". W środę do listy jego dokonań dołączyło bowiem jeszcze ściskanie rąk Antoniego Macierewicza w programie TVP Info.
O pamiętnym spotkaniu Jarosława Jakimowicza z Antonim Macierewiczem mówiła parę dni temu cała Polska. Przypomnijmy, że w trakcie programu celebryta wstał i stwierdził, że koniecznie musi podziękować Macierewiczowi za "pracę dla wolnej Polski". Podszedł do polityka z wyciągniętą ręką i na oczach widzów wygłosił dziwny monolog, a jego zachowaniem zdziwiony był nawet sam Macierewicz. Przed faktem zresztą solidnie się przygotował do tego wydarzenia.
Przypomnijmy: Jarosław Jakimowicz GOLI SOBIE WŁOSY W NOSIE przed spotkaniem z Macierewiczem (ZDJĘCIA)
Teraz Jarosław Jakimowicz postanowił wyjaśnić wszystkim, co właściwie nim kierowało w ten pamiętny środowy poranek. Tą tajemną wiedzą pochwalił się w rozmowie z Wirtualną Polską.
Zrobiłem to spontanicznie, z czystego odruchu dla człowieka i jego historii. On siedział w więzieniu za to, żeby pan mógł pisać, co chce, a ludzie mogli na mnie pluć tak, jak plują. Ten facet za to siedział - wyznał.
Co więcej, Jakimowicz twierdzi, że nie żałuje swojego dziwnego wystąpienia i gdyby mógł, powtórzyłby to jeszcze raz. Oprócz tego twierdzi również, że po jego słowach Antoni Macierewicz miał... łzy w oczach.
Zrobiłem to po nic. Nie jestem koniunkturalistą. Przecież pan Macierewicz jest w niełasce. Zrobiłem to i powtórzyłbym to jeszcze raz, jeszcze ładniejszymi słowami. Jak mu to mówiłem, Macierewicz miał łzy w oczach.